W 2010 r. saldo wpłat i wypłat w funduszach inwestycyjnych wyniosło niespełna 10 mld zł. Prawie cała kwota dotyczyła funduszy dłużnych i pieniężnych. Fundusze akcji zakończyły rok z przewagą wpłat nad wypłatami rzędu 0,5 mld zł. W podmiotach mieszanych, czyli zrównoważonych i stabilnego wzrostu, odpływ pieniędzy netto sięgnął blisko 1 mld zł. W pierwszych miesiącach tego roku sytuacja jest podobna. Dodatkowo kapitał tracą fundusze dłużne. Głównymi beneficjentami wpłat pozostają podmioty pieniężne, uznawane za najbardziej bezpieczne.
[srodtytul]Fundusze akcji omijane szerokim łukiem[/srodtytul]
Klienci nie wracają do funduszy akcji mimo trwającego od dwóch lat giełdowego wzrostu. – Zmienność rynków i związana z nią niepewność to główne przeszkody w bardziej zdecydowanym zainteresowaniu funduszami akcji. Wpływ na obecną sytuację mają takie wydarzenia jak ostatnio w Libii czy Japonii. Wciąż niepewna jest sytuacja budżetowa krajów południowej Europy – komentuje Krzysztof Lewandowski, prezes Pioneer Pekao TFI. – Brak wyraźnego napływu kapitału do funduszy akcji pomimo dwóch lat hossy wynika z obaw inwestorów o trwałość trendu wzrostowego, pamięci o stratach poniesionych w bessie, a także polityki dystrybucyjnej banków promujących wciąż niemal wyłącznie fundusze bezpieczne – zwraca uwagę Marek Mikuć, wiceprezes Allianz TFI.
Instytucje sprzedające fundusze mają też swój udział w obec- nym podejściu klientów do inwestycji. – Pomimo upływu czterech lat od szczytu hossy i dwóch lat od dołka bessy, pamięć o tych dramatycznych wydarzeniach nadal jest żywa i niezbyt przyjemna dla zdecydowanej większości klientów TFI. W okresie 2006–2007 na rynku funduszy akcji pojawiły się osoby, które nigdy
nie powinny zainwestować swoich oszczędności w tego typu rozwiązania. I nie jest to wyłącznie ich wina. Identyczną, jeśli nie większą, odpowiedzialność ponoszą osoby związane z rynkiem finansowym – przedstawiciele TFI, dystrybutorzy – którzy nieumiejętnie, a często nieetycznie, kreowali popyt na produkty inwestycyjne. Dziś cała branża płaci za to cenę obniżonego zaufania – komentuje Jacek Treumann, członek zarządu Legg Mason TFI.