Cechą wspólną funduszy, które w ostatnim czasie radziły sobie stosunkowo gorzej w kategoriach stóp zwrotu, jest wysoka opłata za zarządzanie. Dla przykładu w Lukas Lokacyjny, który w ciągu ostatniego półrocza zarobił najmniej, bo 1,4 proc., wynosi ona 2 proc. Jest to fundusz, którego strategia przez zarządzającego
Witolda Garstkę z BZ WBK TFI jest określana jako hybryda pomiędzy pieniężną a dłużną. Jego benchmark ma roczną zapadalność, a więc dłuższą niż w klasycznych funduszach gotówkowych. Większy udział obligacji w portfelu powoduje, że w okresie wzrostu stóp procentowych fundusz zachowuje się trochę gorzej. – Gorsza stopa zwrotu netto to efekt opłaty za zarządzanie dwukrotnie wyższej niż przeciętna na rynku. Gdybyśmy porównywali stopy skorygowane o opłatę, to plasowałby się w środku rankingu – twierdzi Garstka.
Dlaczego klienci mieliby się decydować na taki produkt? – Fundusz nie konkuruje na szerokim rynku z depozytami bankowymi jako samodzielny fundusz pieniężny. Jest elementem dywersyfikacji portfela dla klientów parasolowego funduszu Lukas FIO, którzy mogą zmniejszyć swoją ekspozycję na rynek akcji, konwertując środki na bardziej bezpieczne rozwiązanie bez płacenia podatku Belki – tłumaczy Garstka.
[srodtytul]Fundusz funduszowi nierówny[/srodtytul]
Kolejną cechą wspólną funduszy z końca rankingu jest znikomy udział papierów korporacyjnych w portfelach, jak w przypadku funduszy Investor Gotówkowy SFIO oraz Investor Płynna Lokata FIO. Oba fundusze w ciągu ostatnich dwóch lat charakteryzowała bardzo konserwatywna strategia inwestycyjna – papiery skarbowe stanowią zwykle powyżej 90 proc. portfeli. – Oba fundusze posiadały jedynie papiery skarbowe, co oznacza, że nie mogły osiągać dodatkowych korzyści z ekspozycji na ryzyko kredytowe poprzez inwestowanie w papiery korporacyjne. Nie stosowały także „lewarowania” swoich aktywów, co może dodatkowo podnosić wyniki części funduszy gotówkowych – utrzymuje Zbigniew Wójtowicz, członek zarządu Investors TFI.