Płace wzrosły nominalnie o 4,4 proc. To mniej, niż szacowali ekonomiści, którzy spodziewali się ponad 5 proc. wzrostu. Realnie więc płace nie nadążają za inflacją i są o 0,4 niższe niż rok temu. Fundusz płac jest w skali roku wyższy o 2,1 proc.
– Na spadek dynamiki płac w listopadzie miało prawdopodobnie wpływ przesunięcie na grudzień części wypłat tzw. barbórek, czyli dodatkowych wynagrodzeń w górnictwie. Oznacza to, że w grudniu można oczekiwać wyraźnego przyspieszenia dynamiki wynagrodzeń – tłumaczy Jakub Borowski, główny ekonomista Kredyt Banku.
Za to nieznacznie drgnęło?w górę zatrudnienie. W ciągu?miesiąca zwiększyło się o 0,1?proc., czyli o ok. 3 tys. miejsc pracy, a w skali roku o 2,5?proc. Ekonomiści zastanawiają się, w jakim stopniu jest to stałe drgnięcie w górę, a w jakim jednostkowa sytuacja po trzech wcześniejszych miesiącach stagnacji. Większość nie spodziewała się 2,5 proc. wzrostu zatrudnienia w skali roku. Przewidywali, że będzie to 2,3 proc.
– Wzrost zatrudnienia był wprawdzie stosunkowo niewielki, ale to pierwszy taki przypadek od czerwca – zwraca uwagę Piotr Bielski, ekonomista BZ BWK. – Jest to tym bardziej pozytywne zaskoczenie, że w listopadzie czynniki sezonowe zazwyczaj nie sprzyjają już tworzeniu nowych miejsc pracy. Ekonomista zauważa, że najwyraźniej polskie firmy nie obawiają się jeszcze pogorszenia perspektyw gospodarki w takim stopniu, aby zdecydować się na bardzo drastyczne oszczędności kadrowe.
A Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, ekonomistka PKPP Lewiatan, dodaje: – Jest szansa, że pogorszenie na rynku pracy nie będzie tak głębokie, jak się spodziewaliśmy