Na plan pierwszy wybiły się raporty kwartalne spółek Tesla i Alphabet (Google), gdy problem wojny celnej ogniskował się wokół porozumień handlowych USA z Japonią i Unią Europejską. Bez wątpienia, bykom pomagały informacje, iż porozumienia z Japonia i Unią Europejską są bliskie – co znalazło potwierdzenie w środku tygodnia w przypadku Japonii i w weekend w przypadku UE – ale z perspektywy końca tygodnia widać, iż inwestorzy nie zakładali porażki w negocjacjach i skupiali się na nadziejach na zakończenie zamieszania, które trwało od pojawienia się Donalda Trumpa w Białym Domu. Z perspektywy końca tygodnia widać, iż S&P500 rósł na każdej z pięciu sesji, więc Wall Street zsumowana do szerokiej średniej 500 największych spółek radziła sobie zwyczajnie dobrze. Bilansem były zwyżki indeksów na Wall Street, które wyniosły S&P500 i Nasdaqa Composite na historyczne maksima, gdy Europa stale operowała w cieniu niepewności na temat finałowego porozumienia między USA i UE, co zaowocowało stabilizacjami najważniejszych indeksów, choć na poszczególnych sesjach nie brakowało też odpowiedzi na przecieki, iż porozumienie USA z Unią Europejską zapewne powieli modeli porozumienia USA z Japonią, które zsumowało się w handel oparty o cła w wysokości 15 procent.
Ostatni element jawi się jako ważny, gdyż wypada na poziomach znacznie niższych od obaw rynku i – co ważne – stawek zaprezentowanych przez prezydenta Trumpa w tzw. Dniu Wyzwolenia, który straszył cłami właściwie mrożącymi wymianę handlową USA z całym światem. Z perspektywy końca całego procesu można uznać temat za strategię negocjacyjną i część politycznego PR nowej administracji w Waszyngtonie, ale nie zmienia to faktu, iż nowy układ sił jest czytelnie lepszy od ryzyka załamania wymiany handlowej i szybkiego wzrostu inflacji w USA. Należy jednak zakładać, iż realne efekty nowego układu sił w handlu międzynarodowym zaczną materializować się, gdy zmienione stawki celne wyjdą z fazy zamrożenia i przejdą w fazę przerzucania ceł na konsumentów. W optymistycznym scenariuszu w większości przypadków wzrost cen będzie skokowy, ale jednorazowy, gdy w części towarów – zwłaszcza objętych stawkami celnymi w wysokości 50 procent – wpływ będzie szerszy i zapewne długofalowy. Dobrym przykładem jest miedź, której USA nie będą w stanie wyprodukować wystarczająco dużo, by lokalna podaż zdołała zaspokoić popyt z gospodarki. Inaczej mówiąc, przedsiębiorcy i inwestorzy poznają efekty nowego reżimu celnego dopiero w przyszłości, więc zeszłotygodniowe odpowiedzi na porozumienia handlowe są naprawdę odpowiedziami na spadek obaw przed scenariuszami najgorszymi, a nie wzrostem nadziei, iż całość zamieszania nie będzie miała wpływu na gospodarkę i spółki.
W zaczynającym się właśnie tygodniu temat wojny handlowej ma szansę zejść na drugi plan, gdy na pierwszym o uwagę będą walczyły raporty kwartalne spółek i wydarzenia makro. Wyniki spółek z koszyka Magnificent Seven same w sobie mają potencjał ruszenia indeksami w sposób, który domaga się szacunku, więc raporty Apple, Amazon, Meta Platforms (Facebook) i Microsoftu będą ważną częścią finałowych sesji lipca. Równolegle pojawią się prawdopodobnie najważniejsze wydarzenia wakacji – lipcowe posiedzenie FOMC i komunikat władz monetarnych w USA. Rynek nie oczekuje zmian w cenie kredytu, ale komunikat zapowie obniżkę stóp procentowych na wrześniowym posiedzeniu FOMC i pokaże rosnący podział na zwolenników obniżek i zwolenników czekania na zmaterializowanie się efektów nowego reżimu celnego na poziomie inflacji i kondycji rynku pracy. Ważną częścią tygodnia stanie się również comiesięczny raport z rynku pracy, który będzie czytany w kontekście wpływu nowej polityki rządu w Waszyngtonie na stan gospodarki, jak również przyszłości presji inflacyjnej. Nie ma wątpliwości, iż polityka migracyjna Donalda Trumpa sama w sobie jest procesem wpływającym na rynek pracy – a dokładniej na podaż pracy w USA – i w związku z tym również proinflacyjna. W skrajnym przypadku raport za lipiec może pokazać słaby odczyt miejsc pracy poza rolnictwem, jak i spadek stopy bezrobocia. Nie można zatem wykluczyć scenariusza, w którym dane będą zwyczajnie trudne do zinterpretowania przez inwestorów i Fed, co dołoży rynkom zmienności.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ