Stabilizacja na rynku publicznych emisji obligacji kierowanych do szerokiego grona odbiorców na podstawie prospektów emisyjnych trwa już od ponad roku. Tego rodzaju ofert w I półroczu było mniej niż rok wcześniej (10 vs. 17), za to wzrosła średnia wartość oferty (78 mln zł vs. 54,5 mln zł). I wiele wskazuje na to, że ten trend się utrwali.
Rekord w zasięgu
Średnią wartość oferty w górę będą ciągnąć emisje PKO Banku Hipotecznego. Nie wiadomo o nich zbyt wiele, poza tym, że pod koniec maja PKO BH złożył prospekt emisyjny. Ale po graczu tego kalibru (w czerwcu PKO BH uplasował listy warte 500 mln EUR, w lutym było to 800 mln zł), należy spodziewać się odpowiedniego rozmachu. Oczywiście istnieje niepewność, co do tego, jak inwestorzy indywidualni podejdą do bezpiecznych, lecz relatywnie nisko oprocentowanych papierów. Skoro jednak miesiąc w miesiąc kupują oni – za pośrednictwem PKO BP – obligacje oszczędnościowe za kilka miliardów złotych, można oczekiwać, że na listy zastawne zerkną przynajmniej z ciekawością.
Od lat nie mieliśmy na rynku emitenta takiego kalibru. Ostatnim był PKN Orlen, który – mimo także relatywnie niewielkiego oprocentowania obligacji – bez problemów plasował wśród inwestorów indywidualnych programy warte 1 mld zł, a z jednej emisji pozyskiwał po 200 mln zł, co daje pewne wyobrażenie na temat parametrów przyszłych emisji PKO BH.
Gdyby jego program emisji rzeczywiście sięgał 1 mld zł, to przy względnej aktywności pozostałych emitentów, w perspektywie 12 miesięcy może zostać złamana bariera 2 mld zł łącznie zaoferowanych w ten sposób obligacji (tj. na podstawie prospektu i dostępnych „dla każdego”). Obecny rekord rynku pochodzi z 2018 r. i wynosi 2 mld zł i 5 mln zł, a do jego ustanowienia przyczyniły się właśnie emisje Orlenu.