Amerykańskie bombardowania irańskich obiektów nuklearnych nie doprowadziły do większych wstrząsów na globalnych rynkach. Poniedziałkowa sesja w Nowym Jorku zaczęła się od nieznacznych spadków. S&P 500 tracił wówczas 0,09 proc. W tym czasie większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie spadała. Polski WIG był jednak wówczas w gronie mocniej tracących indeksów. Spadał o 1,7 proc. Złoty tracił natomiast 0,7 proc. wobec dolara (za 1 USD płacono 3,73 zł), co było bardzo dalekie od panicznej wyprzedaży. O odległych od strachu nastrojach na rynku świadczyło również m.in. to, że notowania bitcoina wróciły powyżej poziomu 101 tys. USD.
– Kontrakty terminowe na S&P 500 zachowywały się jak w normalny poniedziałek. I to uważam za niezwykle interesujące. Naprawdę wydaje się, że rynki stały się coraz bardziej nieczułe na wiadomości. Ten brak reakcji jest fascynujący – twierdzi Ipek Ozkardeskaya, analityczka Swissquote Banku.
Czytaj więcej
Reakcja giełd papierów wartościowych, walut i surowców na amerykańskie bombardowanie irańskich obiektów nuklearnych była zadziwiająco spokojna. To się może zmienić.
W nadchodzących dniach wiele będzie zależało od reakcji Iranu na amerykański atak. Może on próbować blokować cieśninę Ormuz, przez którą przechodzi około 20 proc. globalnego handlu ropą. Analitycy wskazują, że taki krok doprowadziłby do skoku cen ropy powyżej poziomu 100 USD za baryłkę. Obecnie jednak rynek uznaje ten scenariusz za mało prawdopodobny. Uderzyłby on bowiem zarówno w Chiny (będące bliskim sojusznikiem Iranu), jak i w samą irańską gospodarkę.