Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), jedna z miar inflacji, wzrósł w sierpniu w USA o 8,3 proc. rok do roku po zwyżce o 8,5 proc. w lipcu i 9,1 proc. w czerwcu. To najniższy wynik od lutego – na równi z kwietniowym. Ale ekonomiści przeciętnie spodziewali się, że inflacja będzie opadała szybciej. W sierpniu miała wynieść 8,1 proc.

CPI po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych wzrósł o 0,1 proc. w stosunku do lipca, gdy z kolei nie zmienił się w stosunku do czerwca. To jeden z sygnałów, że trajektoria spadkowa inflacji nie jest przesądzona. Drugim takim sygnałem jest sierpniowy wzrost CPI po wyłączeniu cen paliw i żywności o 0,5 proc., po zwyżce o 0,2 proc. w lipcu. Rok do roku wskaźnik ten wzrósł o 6,3 proc., najbardziej od marca, po zwyżce o 5,9 proc. w lipcu.

Wtorkowe dane wywołały gwałtowne umocnienie dolara, który od kilku dni słabł pod wpływem poprawy nastrojów na rynkach finansowych oraz oczekiwań, że Rezerwa Federalna nie będzie musiała tak gwałtownie jak w ostatnich miesiącach podwyższać stóp procentowych. Na ostatnich dwóch posiedzeniach Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC), decyzyjny organ Fedu, podniósł główną stopę procentową o 0,75 pkt proc., po podwyżce o 0,5 pkt proc. wcześniej. Łącznie od początku cyklu zacieśniania polityki pieniężnej, rozpoczęto w marcu, FOMC podwyższył tę stopę z 0,25 do 2,5 proc.