Napięcia, które grożą systemowi petrodolarowemu

Administracja Joe Bidena deklarowała bardziej asertywną politykę wobec monarchii saudyjskiej. Rijad się na nią wyraźnie obraził, i to akurat w momencie, gdy USA potrzebują jego pomocy do stabilizacji cen ropy. Na tym konflikcie mocno może skorzystać Pekin.

Publikacja: 04.05.2022 12:17

Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz al Su'ud, saudyjski następca tronu, faktycznie rządzi Arabią Sau

Muhammad ibn Salman ibn Abd al-Aziz al Su'ud, saudyjski następca tronu, faktycznie rządzi Arabią Saudyjską. Prowadzi ambitne reformy, jak i przeprowadza krwawe czystki.

Foto: AFP

Gdy Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA Joe Bidena, we wrześniu 2021 r. po raz pierwszy spotkał się z księciem Muhammadem ibn Salmanem, saudyjskim następcą tronu, nie spodziewał się, że wywoła burzę. Według „The Wall Street Journal" książę rozpoczął rozmowę „zrelaksowany". Kończył ją, krzycząc na Sullivana. Doradca amerykańskiego prezydenta popełnił bowiem poważny błąd: spytał gospodarza o sprawę zabójstwa Dżamala Chaszukdżiego, saudyjskiego dziennikarza dysydenta, który został w 2018 r. uduszony i poćwiartowany w saudyjskim konsulacie w Stambule. Książę Muhammad ibn Salman jest podejrzewany o zlecenie tego zabójstwa. Nic dziwnego, że się zdenerwował, gdy Sullivan mu je przypomniał. Saudyjski następca tronu rzekomo wykrzykiwał, że nie życzy sobie, by ktoś go w tej sprawie pouczał. Stwierdził też, że administracja Bidena może zapomnieć o zwiększaniu wydobycia ropy przez Saudyjczyków.

W 2021 r. prezydent Biden kilkakrotnie zwracał się do Arabii Saudyjskiej z prośbą o zwiększenie produkcji surowca. Władze w Rijadzie nie reagowały na te prośby. Także po wybuchu wojny w Ukrainie pozostały głuche na sugestie Waszyngtonu dotyczące stabilizacji rynku naftowego. Trzymają się planu stopniowego podwyższania produkcji uzgodnionego z państwami grupy OPEC+ , w skład której wchodzi m.in. Rosja. Plan ten jest zbyt ostrożny w stosunku do potrzeb i przyczynia się do utrzymywania wysokich cen ropy.

W przeszłości Rijad zwykle odpowiadał na prośby Waszyngtonu o stabilizację rynku. Postrzegał bowiem USA jako swojego głównego protektora. Tak było jeszcze za kadencji poprzedniego prezydenta USA Donalda Trumpa. Obecny włodarz Białego Domu nie jest jednak dobrze postrzegany w Rijadzie, do czego przyczyniły się m.in. sygnały, że administracja Bidena będzie bardziej dbała o prawa człowieka w Arabii Saudyjskiej.

Zmiana protektora?

Symbolem zmian w polityce Rijadu są choćby doniesienia, że w marcu saudyjskie władze prowadziły negocjacje z Chinami w sprawie wyceny części kontraktów na ropę w juanach. Ropa na rynkach międzynarodowych od dziesiątków lat jest wyceniana w dolarach, co mocno przyczynia się do utrzymywania przez „zielonego" statusu głównej waluty rezerwowej świata. Wycenianie nawet stosunkowo drobnej części kontraktów w juanach niewątpliwie zwiększyłoby znaczenie międzynarodowe waluty chińskiej i byłoby ciosem w system petrodolarowy. Czyli system, za sprawą którego arabscy producenci ropy za zyski z jej sprzedaży przez ostatnie pół wieku chętnie kupowali aktywa dolarowe.

GG Parkiet

Arabia Saudyjska oraz sąsiednie Zjednoczone Emiraty Arabskie są ponadto zainteresowane zakupami broni w Chinach. ZEA (które notabene również nie zareagowały na prośby z USA o zwiększenie wydobycia) miały wcześniej zamiar zakupić od Amerykanów nowoczesne myśliwce F-35. Kontrakt na ich dostawę zawarły w styczniu 2021 r., w ostatnich dniach rządów Trumpa. Administracja Bidena skierowała jednak tę umowę do przeglądu przez Kongres. W grudniu ZEA ogłosiły, że prawdopodobnie nie kupią F-35, gdyż Amerykanie stawiają im zbyt wiele warunków ograniczających ich suwerenność. Tymczasem Chińczycy podobnych wymagań politycznych w ogóle nie mają, gdy sprzedają broń państwom arabskim. Zależy im tylko na zagwarantowaniu sobie dostaw ropy na dobrych warunkach.

– O ile amerykańska polityka jest pełna zadziwiających sprzeczności, o tyle chińska jest prosta. Pekin oferuje Rijadowi mało skomplikowaną umowę: sprzedawajcie nam ropę naftową i wybierzcie sobie z naszego katalogu taką broń, która się wam podoba – stwierdził anonimowy saudyjski oficjel cytowany przez izraelski portal Debka.

Taka postawa Arabii Saudyjskiej i ZEA odzwierciedla zmiany, które zaszły w gospodarce globalnej i na rynku naftowym przez ostatnie kilkanaście lat. Stany Zjednoczone nie są już głównym odbiorcą saudyjskiej ropy. W tej roli zastąpiły je Chiny. W 2020 r. Państwo Środka kupiło od Saudyjczyków ropę za 24,7 mld USD, co odpowiadało 25,8 proc. saudyjskiego eksportu tego surowca. Do USA trafiła saudyjska ropa warta zaledwie 6,59 mld USD, co oznaczało 6,9 proc. eksportu naftowego z pustynnego królestwa.

Stany Zjednoczone, dzięki technologiom szczelinowania hydraulicznego, zdołały nie tylko mocno zmniejszyć swoją zależność od eksportu ropy, ale stały się też groźnym konkurentem dla jej tradycyjnych dostawców. Saudyjczycy postrzegają amerykańskich producentów ropy ze złóż łupkowych jako swoich rywali na rynku, których próbowali pokonać przed pandemią za pomocą wojen cenowych.

Co więcej, o ile za kadencji Trumpa Saudyjczycy byli zadowoleni z antyirańskiej polityki Waszyngtonu, o tyle obecne próby zbliżenia między administracją Bidena a Teheranem zdecydowanie im nie odpowiadają. Rijad nie chce, by Iran znów mógł swobodnie handlować swoją ropą i uzyskiwać środki, które mogłyby zostać przeznaczone choćby na wsparcie szyickich rebeliantów Huti z Jemenu, przeciwko którym Arabia Saudyjska prowadzi wojnę. Waszyngtonowi zależy natomiast, by irańska ropa trafiła na rynek i pomogła zbić ceny surowca.

Kurs na przeczekanie

Saudyjczycy nie palą jednak całkowicie mostów z Waszyngtonem. Nadal inwestują tam w perspektywiczne relacje personalne. Świadczy o tym na przykład zainwestowanie przez państwowy fundusz SPIF 2 mld USD w firmę private equity Affinity Partners założoną przez Jareda Kushnera, zięcia byłego prezydenta Trumpa. Do inwestycji doszło, choć panel doradczy funduszu SPIF mocno ją odradzał, wskazując m.in. na małe doświadczenie funduszu Kushnera.

– Saudyjczycy, a szczególnie Muhammad ibn Salman, preferują Trumpa w porównaniu z Bidenem i trzymają się tego wyboru. Nie jest to nieracjonalne. Trump dawał im wszystko, czego chcieli: kompletne wsparcie w Jemenie, wsparcie po zabójstwie Chaszukdżiego i dostęp do czynników decyzyjnych w USA – uważa Bruce Riedel, były funkcjonariusz CIA, dyrektor w Brookings Institution.

– Podejrzewam, że następca tronu stawia na to, że republikanie mocno wygrają wybory do Kongresu w środku kadencji i odzyskają prezydenturę – z Trumpem lub bez niego – ocenia John Jenkins, były brytyjski ambasador w Rijadzie. Szansa na powrót dawnych relacji wciąż istnieje, choć nie w obecnym układzie politycznym.

Kraje OPEC mogłyby zrekompensować ubytek rosyjskiej ropy. Gdyby tylko tego chciały

Przed inwazją na Ukrainę Rosja eksportowała około 5 mln baryłek ropy dziennie i blisko 3 mln baryłek produktów ropopochodnych. Firma badawcza Energy Intelligence szacowała, że w pierwszych tygodniach wojny rosyjski eksport ropy spadł o 1,5 mln baryłek, a produktów rafinacji zmniejszył się o 1 mln baryłek na dobę. Teraz jednak ocenia, że faktyczny spadek podaży ropy z Rosji był znacząco mniejszy, a spora część jej eksportu trafia na „czarny rynek" , gdzie jest sprzedawana z dużymi rabatami.

Szok podażowy związany z wojną i sankcjami był więc jak na razie dużo mniejszy, niż się obawiano. I wygląda też na to, że spadek podaży rosyjskiej ropy mógłby zostać z łatwością zrekompensowany przez ewentualne podniesienie wydobycia przez Organizację Państw Eksporterów Ropy Naftowej (OPEC).

Produkcja ropy naftowej w państwach OPEC wynosiła w marcu 28,6 mln baryłek dziennie. Moce produkcyjne tych krajów szacowano zaś wówczas na 33,4 mln baryłek dziennie. Najmocniej zwiększyć produkcję mógłby Iran. W marcu wydobywał 2,59 mln baryłek ropy dziennie, a jego potencjał oceniano na około 3,83 mln baryłek dziennie. Aby jednak irańska ropa szerszym strumieniem trafiła na światowe rynki, muszą zostać poluzowane amerykańskie sankcje.

Spory potencjał do zwiększenia produkcji posiada też Arabia Saudyjska. W marcu wydobywała 10,27 mln baryłek dziennie, a jej moce produkcyjne sięgały 11,5 mln baryłek dziennie. Możliwość podobnie dużego zwiększenia wydobycia – z 2,98 mln do 4,2 mln baryłek dziennie – posiadały Zjednoczone Emiraty Arabskie. W przypadku Iraku wydobycie można zwiększyć z 4,26 mln do 4,8 mln baryłek na dobę.

Pozostałe kraje OPEC mają jednak dość ograniczony potencjał do zwiększenia wydobycia. Niektóre z nich miały w ostatnich miesiącach problemy nawet z wypełnieniem dosyć ostrożnych planów produkcyjnych uzgodnionych przez OPEC+ (czyli przez grupę zrzeszającą państwa OPEC i kilku producentów spoza tego kartelu).

Oczywiście wysokie ceny ropy korzystnie wpływają na budżety i gospodarki państw będących dużymi eksporterami naftowymi. Międzynarodowy Fundusz Walutowy niedawno podniósł prognozę wzrostu PKB Arabii Saudyjskiej na 2022 r. z 4,8 proc. do 7,8 proc. Analitycy firmy badawczej Capital Economics szacują natomiast, że saudyjski wzrost gospodarczy może w 2022 r. wynieść 10 proc. W 2021 r. wzrost sięgnął 3,2 proc., a w 2020 r. saudyjski PKB skurczył się o 4,1 proc. HK

Gospodarka światowa
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Gospodarka światowa
Kiedy Indie awansują do pierwszej trójki gospodarek? Premier rozbudza apetyty
Gospodarka światowa
Biden stawia na protekcjonizm. Chce potroić cła na chińską stal
Gospodarka światowa
Rosja/Chiny. Chińskie firmy i banki obawiają się sankcji?
Gospodarka światowa
Dolar tworzy problem dla banków centralnych
Gospodarka światowa
Dlaczego ten zrządzający uwziął się na kosmetycznego giganta L’Oreala