W czerwcu na Giełdzie Papierów Wartościowych w Pradze jako na jedynym z czterech głównych parkietów Europy Środkowej obroty akcjami były większe niż w maju. To jednak nie reguła a wyjątek. Podczas gdy w ciągu minionego półrocza aktywność inwestorów w Warszawie, Wiedniu i Budapeszcie wzrastała, to w Pradze pozostaje na bardzo niskim, nieoglądanym od ponad czterech lat poziomie.
Choć spadek obrotów ciężko przypisywać głównie zmianie właściciela, to jednak domy maklerskie, które jesienią sprzedawały udziały giełdy Austriakom, miały prawo oczekiwać prorozwojowych reform. Na razie poważniejszych zmian na horyzoncie nie widać. – Nie dostrzegam zmian w funkcjonowaniu rynku – mówi Jiri Lengal, zarządzający w Investicni Spolecnosti Ceskiej Sporitelny.
[srodtytul]Najgorzej od pięciu lat[/srodtytul]
Zwyżce indeksów, którą giełdom regionu przyniósł II kwartał, nie towarzyszył proporcjonalny wzrost aktywności inwestorów. Dotyczy to przede wszystkim inwestorów krajowych. O ile na rynkach polskim i węgierskim obroty były nieco wyższe niż w II kwartale 2008 r., to w Czechach tak niskich nie oglądano od pięciu lat.
W Warszawie od kwietnia do czerwca z rąk do rąk przeszły papiery o wartości ponaddwukrotnie wyższej niż przed czterema laty – w Pradze dwukrotnie niższej. Oznacza to, że nowym właścicielom tamtejszego parkietu nie udało się zahamować procesu pogarszania się pozycji czeskiej giełdy w regionie. Co więcej, wydaje się, że tej wiosny Praga mogła na dobre oddać Budapesztowi miejsce na podium Europy Środkowej, przed czym w poprzednim latach skutecznie się broniła.