Trudne finanse

Zarządzanie finansami to dość trudna sprawa, nawet w „normalnej” spółce. A w spółce giełdowej jest to szczególnie skomplikowane z uwagi na dodatkowe wymogi. Teoretycznie te dodatkowe wymogi powinny być z nadwyżką skompensowane przez dodatkowe korzyści, ale w praktyce ich realizacja jest niezmiernie trudna.

Publikacja: 04.09.2025 06:00

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: parkiet.tv

Do prowadzenia biznesu potrzebne są pieniądze. Niejedna wspaniała idea nie doczekała się realizacji tylko dlatego, że na jakimś etapie rozwoju zabrakło finansowania. Stąd rozwój rynku kapitałowego, który pozwalał na zbieranie środków od osób o wysokiej tolerancji ryzyka, mających nadzieję na ponadprzeciętny zysk. Wiele innowacyjnych, wręcz wizjonerskich projektów zostało sfinansowanych przez nabywców akcji skuszonych perspektywą dużego zarobku. W zamian za udostępnienie finansowania spółki publiczne zobowiązane były do sprawiedliwego dzielenia się zyskami, a ta sprawiedliwość była wymuszana wysokim poziomem przejrzystości informacyjnej.

Niestety, histeria regulacyjna, jaka nastąpiła po kryzysie subprime, bardzo zaburzyła tę równowagę. Wymogi informacyjne nie tylko uprzykrzyły funkcjonowanie spółek, ale też bardzo utrudniły ich funkcjonowanie, zwłaszcza w przypadku konkurowania z podmiotami nienotowanymi. O ile spółki duże jakoś sobie z tym radzą, o tyle w przypadku małych i średnich (jakie przeważają na naszej giełdzie), gdzie praktycznie każda decyzja zarządcza jest informacją „którą racjonalny inwestor prawdopodobnie wykorzystałby w części przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnej”, a zatem wymagającą upublicznienia, prowadzenie biznesu jest niezwykle trudne. Zmiany wynikające z Listing Act zmierzają w dobrym kierunku, ale są zbyt płytkie, aby tę równowagę odzyskać.

Osoby zarządzające finansami (które w większości spółek są odpowiedzialne również za zgodność z przepisami giełdowymi) zmuszone są zatem do bardzo zręcznego lawirowania pomiędzy wymogami regulacyjnymi a generowaniem zysku dla akcjonariuszy. Co więcej, muszą być przygotowane na różnego rodzaju pułapki zastawiane zarówno przez regulatorów (np. wprowadzenie w trybie pilnym raportowania zgodnie ze standardami ESRS, a następnie „odkręcanie” wymogów w równie szybkim tempie, czy opóźnienie w implementacji dyrektywy ws. różnorodności władz skutkujące koniecznością organizacji nadzwyczajnych WZA), jak i nadzorców (np. akcja gromadzenia numerów PESEL członków rodzin kadry zarządzającej i nadzorującej).

Otwartość informacyjna rodzi także określone konsekwencje w kontekście podatkowym. Spółka, która drobiazgowo raportuje dane finansowe (i to w ujęciu kwartalnym, a ważne informacje nawet w czasie rzeczywistym) jest bardzo łatwym celem organów fiskalnych. Nie trzeba szukać siedziby, nie trzeba szukać dokumentów, nie trzeba niczego odkrywać – wszystko podane jest na tacy. Wprawdzie coraz szersze wykorzystanie do raportowania systemów informatycznych, w tym wdrożenie KSeF, powinno zmniejszyć tę dysproporcję, ale na dziś jest ona rażąco niekorzystna dla spółek giełdowych.

Jest to tym bardziej skomplikowane, że państwo zachęca do określonych działań systemem ulg podatkowych, ale korzystanie z nich wiąże się z ryzykami wobec nowatorskich i zmiennych interpretacji dotyczących warunków kwalifikowania danych wydatków. W przypadku relacji z jednym właścicielem łatwiej jest wypracować decyzję o zaniechaniu skorzystania z takich ulg wobec procedur i ryzyk z tym związanych. Ale CFO spółki giełdowej musi uwzględniać głosy różnych inwestorów, w tym pochodzących z krajów cywilizowanych, gdzie interpretacja prawa na korzyść podatnika jest oczywistą oczywistością, a zatem rezygnacja z ulgi podatkowej postrzegana jest jako działanie na szkodę spółki.

Pomimo wskazanych powyżej problemów chciałbym jednak nadać niniejszemu tekstowi wydźwięk optymistyczny. Skoro bowiem spółki giełdowe przetrwały ostatnie lata, to powinny mieć z górki, gdyż na horyzoncie majaczą już pewne jaskółki zmian. Pierwsza z nich to wykorzystanie sztucznej inteligencji – do usprawnienia raportowania (co powinno obniżyć koszty i ryzyka z tym związane) oraz w procesach zarządczych. Konieczność drobiazgowego publikowania informacji dla inwestorów wymaga wcześniejszego zgromadzenia masy danych, z których duża część wcześniej nie była wykorzystywana przy podejmowaniu decyzji biznesowych. Natomiast coraz powszechniejsze stosowanie sztucznej inteligencji powoduje, że każda informacja może być poddana analizie, że mogą być wykrywane różnego rodzaju korelacje czy nawet związki przyczynowo-skutkowe, które nie będą dostępne dla nienotowanych konkurentów. Mam nadzieję, że wiele danych traktowanych wcześniej jako „śmiecie” okaże się cennymi surowcami do budowania biznesu.

Drugi wątek to ułatwienia w pozyskiwaniu kapitału przez spółki giełdowe. Obecne regulacje pozwalają na dokonywanie nowych emisji akcji bez konieczności sporządzania i akceptacji prospektu, przez co emitenci mogą sięgać po finansowanie praktycznie w ciągu kilku dni. Bieżąca sytuacja rynkowa wprawdzie bardziej sprzyja zaciąganiu kredytów, ale wystarczą wzrosty kursów akcji i ograniczenie podaży finansowania bankowego, aby emisje akcji stały się znów opłacalne. Mam nadzieję, że podczas dorocznego Kongresu CFO SEG zdołamy przekonać osoby zarządzające finansami spółek giełdowych do sensu dalszej obecności na rynku kapitałowym.

Felietony
Szukając źródeł zielonej Amazonii
Felietony
Model umów kredytowych
Felietony
Czy OKI będzie OK?
Felietony
Gra na wielu ESRS
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Felietony
Dla kogo OKI będzie najlepsze?
Felietony
Premia za ryzyko kredytowe w Europie może spaść w okolice minimów z 2021 r.