Przedstawiciele pożyczkodawców tłumaczyli, że realizacja przedstawionej im propozycji oznaczałaby w praktyce paraliż ich działalności. Rząd zapewne nie pozwoli inicjatywie umrzeć śmiercią naturalną.

Z koncepcją stworzenia zestawu reguł ograniczających politykę banków wystąpił premier Gordon Bajnai, powołując się na liczne skargi klientów na ich nierzetelne postępowanie, m.in. na jednostronne zmienianie umów. Zadania podjął się bank centralny, jednak wynik jego prac nie spodobał się zainteresowanym instytucjom. Zakwestionowały one m.in. zapisy mówiące o tym, że miesięczna rata kredytu wraz z odsetkami nie może przekraczać określonego procentu dochodu zaciągającej go osoby. MNB chciał, by limit wynosił 30 proc. w przypadku kredytów denominowanych w forintach i 15 proc. wobec tych zaciąganych w innych walutach. Banki zgodziły się, że zmniejszenie ryzyka kursowego byłoby pożądane, ale nie w tak radykalnej wersji, gdyż mogłoby wtedy całkiem zmieść z rynku kredyty walutowe.

Jak donoszą węgierskie media, większą akceptację napotkała propozycja, by zakup nieruchomości objęty był kredytowaniem w forintach maksymalnie w 70 procentach, a w obcych walutach – w 50 procentach. Strony spotkania uzgodniły, że przed końcem tygodnia banki przedstawią własny wariant kodeksu. Zapewne wolałyby one, by tak jak dotychczas ich politykę regulowaly luźne przepisy PSZAF – nadzoru finansowego. To nie do nich należy jednak ostatnie słowo. Premier dał do zrozumienia, że zależy mu na dobrych przepisach i że bynajmniej nie będą one opcjonalne.