Obawy przed niewypłacalnością holdingu Dubai World wczoraj nadal kładły się cieniem na sesjach wielu zachodnioeuropejskich i bliskowschodnich giełd. Po południu indeks DJ Euro Stoxx 50 spadał o 0,8 proc., a FTSE 100 – o 0,9 proc. To skutek obaw, że zachodnie (a zwłaszcza brytyjskie banki) poniosą straty w wyniku bankructwa holdingu.
Spadki na zachodnioeuropejskich giełdach były jednak bardzo umiarkowane w porównaniu do niektórych rynków Bliskiego Wschodu. Główny indeks giełdy w Dubaju na otwarciu spadł aż o 7,2 proc., a indeks giełdy w Abu Zabi o 8,2 proc. Była to ich pierwsza reakcja na problemy holdingu. Od środy giełdy były zamknięte z powodu islamskiego święta Id al-Adha.
[srodtytul]Wsparcie dla banków[/srodtytul]
Maleje również ryzyko bankructwa Dubaju, obok Abu Zabi i pięciu innych emiratów wchodzącego w skład Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA). Bank centralny ZEA zapewnił, że będzie wspierał krajowy system bankowy, na początek umożliwiając pożyczkodawcom zaciągnięcie preferencyjnych kredytów. – To bardzo uspokajające działanie, które ograniczy ryzyko runu klientów na banki w Dubaju. Zmniejszy też niepokój zachodnich pożyczkodawców – przyznaje John Sfakianakis, główny ekonomista z Banque Saudi Fransi.
Wielu analityków spodziewa się więc, że w razie pojawienia się problemów z wypłacalnością Dubaj będzie mógł liczyć na pomoc finansową emiratu Abu Zabi, który dysponuje 8 proc. światowych złóż ropy naftowej oraz ogromnym państwowym funduszem inwestycyjnym o 627 mld USD aktywów. Całość zadłużenia Dubaju wynosi zaś (według agencji ratingowej Moody’s) 100 mld USD. Z czego prawdopodobnie 25 mld USD przypada na złe długi.