Wśród banków, z którymi prowadzi negocjacje znajdują się m.in. brytyjskie: RBS i HSBC. Jak zapewnił holding, pozostałe blisko 33 mld USD zobowiązań jest opartych „na dobrych finansowych podstawach”. To znacznie zmniejsza prawdopodobieństwo bankructwa Dubai World i samego Dubaju. Obawy przed ich niewypłacalnością od czwartku kładły się cieniem na sesjach giełdowych na całym świecie.
– Teraz mówi się o 26 mld USD długu, co zmniejsza narastający od kilku dni niepokój. To dobrze, bo rynek żywił się ostatnio obawami, że zrestrukturyzowane musi być 60 mld USD zadłużenia – wskazuje Nick Chamie, analityk z RBC Capital Markets.
Wiadomość o rozpoczęciu negocjacji przyczyniła się do wzrostów na europejskich giełdach. Akcje brytyjskich banków, mogących ponieść duże straty w przypadku niewypłacalności Dubai World i Dubaju, zyskiwały na wartości. Londyński indeks FTSE 100 rósł przed południem o 1,5 proc. a DJ Euro Stoxx 600 o 1,2 proc.
Panika wciąż była jednak obecna na wielu bliskowschodnich parkietach. Główny indeks giełdy w Dubaju spadł na początku sesji o 6,6 proc., główny indeks parkietu w Abu Zabi o 6,2 proc., a katarski indeks DSM20 o 9,3 proc. Giełdowej wyprzedaży nie zahamowały więc uspokajające oświadczenia Dubai World oraz władz Zjednoczonych Emiratów Arabskich (w skład których wchodzi Dubaj). W poniedziałek bank centralny ZEA zapewniał, że udzieli odpowiedniego wsparcia krajowemu systemowi bankowemu.
– Dubai World jest firmą niezależną od rządu. Media rozdmuchały doniesienia na temat restrukturyzacji jego długów, która nie zagraża naszemu przetrwaniu – apelował do inwestorów o spokój emir (oraz premier) Dubaju szejk Mohammed Bin Raszid Al Maktoum.