Przyniosła ona rezultaty lepsze od oczekiwań. Bank planował bowiem zebrać z rynku tylko 18,8 mld USD. Sprzedaż walorów pierwotnie wyznaczona była dopiero na poniedziałek. BofA przyspieszył ją, gdyż spotkała się z dużym zainteresowaniem inwestorów.
Nie była to jednak pierwsza duża emisja dokonana w tym roku przez pożyczkodawcę. W maju BofA sprzedał już akcje warte 13,5 mld USD. Uczynił to, by wzmocnić kapitał, do czego skłoniły bank wyniki tzw. testów wrażliwości (rządowego badania oceniającego kondycję finansową pożyczkodawców).
Ostatnia emisja miała zupełnie inny cel. Pieniądze zebrane w jej wyniku (wraz ze środkami własnymi) pozwolą BofA spłacić 45 mld USD pomocy antykryzysowej, jaką dostał on od rządu USA w ramach programu TARP. Uregulowanie zobowiązań wobec państwa sprawi, że BofA pozbędzie się ograniczeń nałożonych przez rząd w związku z przyjęciem środków pomocowych. Restrykcje te przewidują m.in. zmniejszenie wynagrodzeń najlepiej opłacanych pracowników BofA.
Zniesienie płacowych ograniczeń znacznie ułatwi zaś bankowi znalezienie nowego prezesa. Obecny szef BofA Kenneth Lewis zapowiedział we wrześniu rezygnację. Bankowi nie udało się zaś jak dotąd znaleźć jego następcy. Kilku menedżerów pracujących dla konkurencji odrzuciło składane im oferty.
– Spłata funduszów z programu TARP da również nowemu prezesowi dużo więcej swobody przy tworzeniu swojej drużyny menedżerów – wskazuje Todd Hagerman, analityk z firmy Collins Stewart. Uregulowanie zobowiązań przez BofA może być dodatkowym impulsem do spłacenia rządowej pomocy przez banki, które dotąd tego nie zrobiły. 45 mld USD otrzymanych w ramach programu TARP nie oddał jeszcze rządowi bank Citigroup. Nie zanosi się jednak, że fundusze te zostaną szybko spłacone.