Duński producent urządzeń do pozyskiwania energii ze słońca i wiatru nie zdołał znaleźć nabywców na 19,7 mln akcji, mimo że cenę ofertową zarząd spuścił w ciągu trzech dni do 8 z 13 euro i wydłużył termin składania zleceń.

Tydzień wcześniej Hochtief, największa niemiecka firma budowlana, odwołał wartą 1 mld euro ofertę swojego operatora autostrad i lotnisk. Miało to być największe w Niemczech IPO od dwóch lat. Termin przeprowadzenia oferty dość niefortunnie zbiegł się w czasie z zamieszaniem wywołanym na światowych rynkach po zawieszeniu przez Dubai World spłat rat kredytów, bo akurat z tej strony nikt nie spodziewał się takiego ciosu. – Odwołanie oferty Hochtiefu, która miała być sygnałem do rozpoczęcia ożywienia, fatalnie wpłynęło na nastroje na niemieckim rynku pierwotnym. Jest to dla jego kondycji tym groźniejsze, że bardziej ich pogorszenie odczują mniejsze spółki niż duże – powiedział Achim Schaecker z HSBC Trinkaus & Burkhardt.

Rynek pierwotny w strefie euro o wiele wolniej odradza się z zapaści po bankructwie Lehman Brothers niż amerykański, nie mówiąc już o chińskim. W USA przeprowadzono w tym roku ponad cztery razy więcej ofert niż w Europie Zachodniej.

W przy­sz?ym ro­ku w Niem­czech i pod tym wzgl´­dem ma byç jed­nak o wie­le le­piej. Ar­min Heu­ber­ger, szef dzia­?u ryn­ku ka­pi­ta­?o­we­go w nie­miec­kim od­dzia­le UBS, spo­dzie­wa si´ od oÊmiu do dzie­si´­ciu IPO o ?àcz­nej war­to­Êci od 3 do 6 mld eu­ro. W tym ro­ku by­?y tyl­ko trzy ofer­ty.

Potrojenia liczby pierwotnych ofert publicznych w 2010 r. w Niemczech oczekuje także Societe Generale. Uzasadnia tę prognozę odzyskaniem zaufania przez inwestorów, a także tym, że firmy z sektora private-equity energiczniej będą sprzedawać spółki na giełdzie.