Węgierski bank centralny, zgodnie z oczekiwaniami, obniżył wczoraj swoją główną stopę procentową o 25 pb., do 6 proc., czyli najniższego poziomu od 2006 r. Od lipca bank obciął ją już o łącznie 3,5 pkt proc. Analitycy spodziewają się, że w tym roku cięcia będą kontynuowane, choć tempo obniżek może spaść. Najprawdopodobniej inaczej postąpią Narodowy Bank Polski oraz Czeski Bank Narodowy i stopy zaczną podnosić. Ale jeszcze nie teraz.
[srodtytul]Polska w najlepszej sytuacji[/srodtytul]
– NBP może być pierwszym bankiem centralnym w Europie Środkowo-Wschodniej, który podniesie w tym roku stopy procentowe – twierdzi Rory MacFarquhar, ekonomista z Goldman Sachs. Jego zdaniem główna stopa w naszym kraju może wzrosnąć w drugiej połowie roku z 3,5 proc. do 4 proc. Pod koniec roku może zacieśnić politykę monetarną również czeski bank centralny, podwyższając swoją główną stopę z 1 proc. do 1,5 proc. Większość ekonomistów wskazuje, że na podwyżki stóp w Polsce i Czechach będzie pozwalać ich stosunkowo dobra sytuacja gospodarcza na tle innych krajów regionu. Jednakże warunki nie będą skłaniać banków centralnych do znaczącego zacieśnienia polityki monetarnej. – Stopy prawdopodobnie będą na niższych poziomach, niż oczekuje rynek.
Tempo ożywienia gospodarczego może rozczarować. Inflacja, chociaż w krótkim terminie przyspieszy z powodu wzrostu cen energii, raczej nie będzie w tym roku problemem. Ponadto w prawie wszystkich krajach regionu zacieśniona zostanie polityka fiskalna, co sprawi, że ciężar podtrzymywania ożywienia spocznie na polityce monetarnej – wyjaśnia Neil Shearing, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics. Widzi on szanse na podwyżki stóp w tym roku jedynie w Polsce i w Czechach.
[srodtytul]Obawa o forinta[/srodtytul]