Zdaniem ekspertów OECD, takie kroki pomogłyby Chinom zwiększyć popyt konsumpcyjny oraz utrzymać wysokie tempo wzrostu gospodarczego.

OECD nie zmieniła swojej listopadowej prognozy, mówiącej, że PKB Chin wzrośnie w tym roku o 10,2 proc. Organizacja nie spodziewa się również, aby doszło do przegrzania chińskiej gospodarki, czego obawia się m.in. rząd w Pekinie. Autorzy raportu widzą jednak długoterminowe zagrożenia dla wzrostu – m.in. brak efektywnego systemu zabezpieczenia społecznego, trudności małych w firm w dostępie do finansowania czy brak bodźców wspierających innowację. Aby utrzymać wysokie tempo wzrostu PKB, Chiny powinny więc dokonać reform socjalnych i zwiększyć wydatki na edukację.

Zdaniem OECD Chiny mogą sobie pozwolić na większe wydatki, gdyż ich finanse publiczne są wyjątkowo zdrowe. Chiński dług publiczny odpowiadał bowiem w 2008 r. jedynie 21 proc. PKB. Wzrostowi popytu wewnętrznego powinno towarzyszyć zmniejszenie eksportu i aprecjacja juana. Pierwszym etapem na drodze do uwolnienia kursu narodowej waluty powinno być powiązanie juana z koszykiem głównych światowych walut. Następnie musi dojść do liberalizacji rynków kapitałowych, głównie większego ich otwarcia na zagranicę (przy równoczesnym wzmocnieniu regulacji).

W średnim terminie dużym zagrożeniem dla systemu finansowego Chin może być nadmierna akcja kredytowa. „Chińskie banki jak dotąd przetrwały światowy kryzys w dobrej kondycji. Jednakże wzrost ilości udzielanych nowych pożyczek niesie za sobą ryzyko poważnego zwiększenia odsetka niespłacanych kredytów” – głosi raport OECD. W 2009 r. banki z Państwa Środka udzieliły pożyczek wartych łącznie rekordowe 1,4 bln USD. Skala akcji kredytowej zaniepokoiła rząd. Od początku stycznia władze zaczęły ograniczać ją, m.in. nakazując bankom zwiększyć rezerwy.

Andy Xie, niezależny analityk, były główny ekonomista ds. Azji w banku Morgan Stanley, twierdzi, że ograniczenie akcji kredytowej oraz zapowiadana przez rząd walka ze spekulacją przyniosą złe skutki. Doprowadzą bowiem do pęknięcia bańki na rynku nieruchomości, co może mocno uderzyć w chińskie giełdy.