W lutym w USA ubyło 36 tys. miejsc pracy, niemal o dwa razy mniej, niż spodziewali się analitycy. Miesiąc wcześniej liczba etatów zmniejszyła się o 26 tys. (pierwszy odczyt mówił o spadku zatrudnienia w styczniu o 20 tys. osób). Stopa bezrobocia pozostała na poziomie 9,7 proc. Dane te przyczyniły się do piątkowych zwyżek na giełdzie nowojorskiej. Indeks S&P 500 zyskiwał na początku sesji 0,9 proc.
[srodtytul]Przeceniony wpływ pogody[/srodtytul]
Sytuacja na rynku pracy okazała się lepsza od oczekiwanej mimo wyjątkowo ciężkiej zimy. Ekonomiści obawiali się, że w lutym z powodu trudnej sytuacji pogodowej spadła aktywność gospodarcza w USA, a wiele firm czasowo zmniejszało zatrudnienie. Zima nie wywołała jednak dramatycznego pogorszenia na rynku pracy, co jest dobrym prognostykiem. – Gdyby nie trudna pogoda, luty byłby miesiącem wzrostu liczby etatów – wskazuje Ellen Zentner, ekonomistka z Bank of Tokyo-Mitsubishi UFJ.
Od początku recesji w USA pracę straciło już 8,36 mln ludzi. W lutym zeszłego roku liczba miejsc pracy spadła tam o 726 tys. Ameryka ma już więc za sobą największą falę redukcji etatów. Sytuacja na rynku pracy wciąż jest jednak daleka od pełnego ożywienia. Stopa bezrobocia nadal jest bliska poziomu najwyższego od ponad 20 lat. Dane za luty sugerują, że sytuacja będzie się poprawiać, ale wielu ekonomistów uważa, że raczej powoli.
– Dane o zatrudnieniu są wciąż gorsze, niż moglibyśmy się spodziewać przy tempie wzrostu gospodarczego, które sięgnęło w czwartym kwartale 5,9 proc. Możemy wkrótce zaobserwować przyrost miejsc pracy, ale ożywieniu gospodarczemu wciąż towarzyszyć będzie znaczna stopa bezrobocia – twierdzi Paul Ashworth, ekonomista z firmy Capital Economics. Jego zdaniem pracodawcy nie są pewni trwałości ożywienia, co skłania ich do zatrudniania ludzi tymczasowo.