JPMorgan Chase jako pierwszy spośród czołówki amerykańskich banków przedstawił wczoraj wyniki za I kwartał 2010 r. Jak przystało na instytucję, która przetrwała kryzys bez żadnej kwartalnej straty, nie rozczarował. W ujęciu rok do roku zdołał powiększyć zysk netto o 57 proc., głównie dzięki działalności inwestycyjnej.
[srodtytul]Organizowanie ofert popłaca[/srodtytul]
Zysk netto JPMorgana w trzech pierwszych miesiącach roku sięgnął 3,3 mld USD (9,3 mld zł), w porównaniu z 2,1 mld USD rok wcześniej. W przeliczeniu na jedną akcję zysk wyniósł 0,74 USD, podczas gdy analitycy, średnio rzecz biorąc, spodziewali się, że będzie to 0,64 USD. Wyższe od najlepszych nawet oczekiwań ekspertów okazały się również przychody drugiego pod względem wielkości aktywów amerykańskiego banku. Sięgnęły one 27,7 mld USD, o 11 proc. więcej niż przed rokiem.
Tak jak w poprzednich kilku kwartałach, JPMorgan rekompensuje słabe wciąż wyniki działalności detalicznej zyskami z bankowości inwestycyjnej. Tej ostatniej w pierwszych trzech miesiącach roku zawdzięcza
74 proc. zysku netto. Stało się tak m.in. za sprawą przychodów z obrotu obligacjami i instrumentami rynku pieniężnego, które sięgnęły w tym okresie rekordowych 5,5 mld USD. Bank zdołał również w I kwartale utrzymać zajmowaną od dwóch lat pozycję lidera w dziedzinie organizowania i gwarantowania emisji akcji i obligacji w USA. JPMorgan jest pod tym względem także w ścisłej czołówce światowej.