Chińska gospodarka mocno weszła w 2010 r., a tempo jej rozwoju w pierwszym kwartale było najszybsze od prawie trzech lat. Produkt krajowy brutto był o 11,9 proc. większy niż w takim samym okresie ub. r. Ekonomiści ankietowani przez Bloomberga spodziewali się wzrostu o 11,7 proc., a w sondażu Reutersa mediana prognoz wyniosła 11,5 proc.
[srodtytul]Mniejsza inflacja[/srodtytul]
Ceny konsumpcyjne wzrosły w marcu o 2,4 proc. w porównaniu z takim samym miesiącem ub. r. Ekonomiści spodziewali się inflacji na poziomie 2,6 proc., a w lutym wyniosła ona 2,7 proc. Ten wolniejszy od przewidywanego wzrost inflacji może opóźnić decyzje o podniesieniu stóp procentowych, które obniżono w 2008 r., aby pomóc gospodarce stawić czoła globalnemu kryzysowi finansowemu. Ale takie lub inne kroki mające na celu zacieśnienie polityki pieniężnej wydają się nieuchronne.
Zwłaszcza, że inne kraje z tego regionu na dobre wycofują się z programów stymulacyjnych, by zmniejszyć ryzyko inflacji i nie dopuścić do dalszego windowania cen aktywów, zwłaszcza nieruchomości. Australia i Indie podniosły stopy, a Singapur zdecydował się na jednorazową rewaluację swojego dolara.
Analityków to posunięcie utwierdziło w przekonaniu, że bardziej od podniesienia stóp w Chinach jest teraz prawdopodobne uwolnienie kursu juana, tak by mógł umocnić się w stosunku do innych walut. Kiedy rząd w Pekinie uwolnił juana w lipcu 2005 r., to notowania innych walut z tego regionu poszły o wiele bardziej w górę niż chińskiej. W ciągu roku po tej decyzji koreański won wzrósł pięciokrotnie bardziej od juana, a singapurski dolar trzykrotnie bardziej w stosunku do amerykańskiej waluty.