Prezes tego stowarzyszenia Giovanni Bisignani sprecyzował na konferencji prasowej w Berlinie, że w wyniku blokady ruchu powietrznego linie lotnicze traciły 400 mln USD dziennie. Wcześniej IATA szacowało, że straty będą o połowę niższe. Do utraty wpływów z biletów trzeba jednak było dodać koszty zakwaterowania, wyżywienia i transportu zastępczego kilku milionów uwięzionych na lotniskach pasażerów.Bisignani wezwał rządy do udzielenia finansowego wsparcia liniom lotniczym, które padły ofiarą „siły wyższej, na którą nie mamy żadnego wpływu” – dodał.

Przewoźnicy będą zabiegać o rządowe wsparcie, tym bardziej że towarzystwa ubezpieczeniowe nie mają wątpliwości, że ich kłopoty transportu lotniczego w żadnej mierze nie dotyczą. Dla Munich Re, Swiss Reinsurance czy londyńskiej firmy Lloyd’s wybuch wulkanu na Islandii, który wstrzymał ruch lotniczy nad Europą, był katastrofą naturalną, za skutki której nie będą musiały płacić.

Oczywiście stracili nie tylko przewoźnicy. Analitycy Erste Group szacują, że każdy tydzień wstrzymanego ruchu lotniczego kosztuje europejskie firmy turystyczne 4–7,5 mld euro.Europejskie lotniska już od wtorkowego wieczoru jedno po drugim zaczęły informować o możliwości przywrócenia połączeń. Ostatnim dużym portem, który zezwolił na starty i lądowania, było we wczorajszy poranek londyńskie Heathrow.

Prezes British Airways Willie Walsh skrytykował zresztą rząd Gordona Browna za zastosowanie zbyt rygorystycznych wymogów bezpieczeństwa, w wyniku czego brytyjskie lotniska wciąż były nieczynne, podczas gdy konkurencyjne – Frankfurt, Paryż Amsterdam – już obsługiwały pasażerów. British Airways traciły w wyniku blokady portów lotniczych 30 mln USD dziennie.

[ramka][b]1,7 mld USD[/b] - na taką kwotę IATA oszacowała straty przewoźników spowodowane paraliżem ruchu lotniczego w Europie[/ramka]