Takie prognozy opublikowało wczoraj w Pekinie Rządowe Centrum Informacyjne.

Kryzys gospodarczy spowodował załamanie na rynkach samochodowych prawie na całym świecie, ale nie w Państwie Środka. Przeciwnie – w ubiegłym roku wyprzedziły one również pod tym względem Stany Zjednoczone i stały się największym rynkiem samochodowym na świecie. Sprzedaż pojazdów, łącznie z ciężarówkami i autokarami, wzrosła wtedy w Chinach o 46 proc., do 13,5 mln. W pierwszym kwartale bieżącego roku wzrosła o 77,5 proc. rok do roku.

W tym roku sprzedaż samochodów osobowych może zwiększyć się nawet o 21,5 proc., do 10,5 mln sztuk – powiedział na konferencji prasowej w Pekinie Xu Changming, dyrektor działu analiz rządowego centrum informacyjnego. Podkreślił, że są to „dość zachowawcze prognozy”, bo do nasycenia tamtejszego rynku jest jeszcze tak daleko, iż roczny popyt może sięgnąć ogółem nawet 30 milionów samochodów. Przy osiągnięciu poziomu nasycenia porównywalnego z notowanym obecnie w rozwiniętych gospodarkach liczba właścicieli samochodów wyniesie w Chinach 450 milionów. Dziś jest szacowana na kilkadziesiąt milionów.

Podstawy motoryzacyjnego boomu w Chinach są co najmniej trzy. Pierwsza to poziom nasycenia wciąż daleki od zachodnich standardów. Druga to rządowy program stymulujący rozwój gospodarczy w celu złagodzenia skutków globalnej recesji. W ramach tego programu obniżono podatek pobierany przy zakupie mniejszych samochodów i subsydiowano zakupy aut dokonywane przez mieszkańców wsi. I po trzecie, rośnie poziom życia i „Chińczycy, którym się powiodło, chcą to pokazać” – napisała dpa i z satysfakcją odnotowała wielkie powodzenie niemieckich marek.