Produkt krajowy Litwy spadł w I kwartale o 4,1 proc. w stosunku do ostatniego kwartału zeszłego roku, kiedy to rósł w tempie 1,3 proc. (czyli większym niż wstępnie podawane 0,5 proc.). Kolejny spadek oznaczałby powrót recesji.
Ekonomiści nie są jednak takimi pesymistami. Wskazują na dane rok do roku – spadek PKB w takim ujęciu wyniósł jedynie 2,9 proc., w porównaniu ze średnimi prognozami rzędu minus 4,5 proc. i aż 12,1-proc. spadkiem w ostatnich trzech miesiącach zeszłego roku (kiedy wpływ na tak złe statystyki wciąż miała wysoka baza porównawcza).
Gospodarka litewska, razem z łotewską i estońską, należała do najciężej doświadczonych przez kryzys. – Bieżący rok nadal będzie wyboisty, ale nie należy się tego obawiać. Im dalej zajdziemy, tym lepiej widoczne będzie światło w tunelu – ocenia Gitanas Nauseda, główny ekonomista z banku SEB.
[srodtytul]Efekt zimy i Ignaliny[/srodtytul]
Zdaniem ekspertów gorsze wyniki gospodarki na początku tego roku stały się efektem głównie srogiej zimy oraz wyższych cen energii, związanych z zamknięciem z końcem grudnia elektrowni atomowej w Ignalinie. – Efekt Ignaliny jest oczywisty: wyższe koszty ogrzewania i elektryczności wywarły negatywny wpływ na popyt konsumpcyjny – wskazuje Jekaterina Rojaka, główna ekonomistka z wileńskiego DnB Nord Bankas.