Zysk koncernu w I kwartale podskoczył o 57 proc., do 5,48 mld USD z 3,49 mld USD rok temu. Z pominięciem pozycji jednorazowych i wpływu zapasów surowca Shell zarobił 4,83 mld USD, o 800 mln USD więcej niż mówiły średnie prognozy analityków. Wyniki przełożyły się na notowania akcji giganta – drożały one w Londynie o ponad 3 proc., do 20,64 funta, najwyższego poziomu od prawie dwóch lat.

Shell jest mniej rentowny niż mniejszy europejski rywal, brytyjski koncern BP, który dzień wcześniej poinformował o 6,08 mld USD zysku w I kwartale. Jednak podczas gdy w wypadku BP dobre wyniki były niemal wyłącznie efektem wyższych niż przed rokiem cen ropy, w przypadku Shella stał za tym także pierwszy od trzech lat wzrost produkcji.

Wzrosła ona o 6 proc., do 3,59 mln baryłek ekwiwalentu ropy na dobę. Shell obecnie pracuje nad 35 projektami dotyczącymi wydobycia i może dodać do swoich rezerw nawet 8 mld baryłek ekwiwalentu surowca, zwiększając produkcję regularnie do 2020 r.

W krótkim terminie poprawę wyników mają dać też oszczędności. Po wyjątkowo słabym IV kwartale ub.r. (1,2 mld USD zysku) Shell ogłosił zwolnienia 2 tys. pracowników i cięcia kosztów na 1 mld USD.