Chiny rozważają zwiększenie zaangażowania w rozwiązanie kryzysu w strefie euro poprzez takie kanały jak Europejski Fundusz Stabilności Finansowej (EFSF) oraz Europejski Mechanizm Stabilizacyjny (ESM) - twierdzi chiński premier Wen Jiabao. W czwartek gościł on w Pekinie niemiecką kanclerz Angelę Merkel, z którą rozmawiał o kryzysie w eurolandzie.

Czy Chiny rzeczywiście pomogą strefie euro? Analitycy są co do tego mocno sceptyczni. Wskazują oni, że Jiabao w żaden sposób nie wyjaśnił, jak Pekin chce wspierać unijne mechanizmy antykryzysowe.

- Co prawda Chiny posiadają ogromne rezerwy walutowe, ale będą raczej powściągliwe z ich użyciem. Uważają oni bowiem, że to Europejczycy, którzy są ogólnie bogatsi od Chińczyków, sami powinni zebrać odpowiednio duże fundusze na ratownie strefy euro - mówi Kevin Dunning, ekonomista z Economist Intelligence Unit.

- Europa powinna polegać na sobie samej, zmniejszyć swój dług i przeprowadzić reformy strukturalne - dodaje Wen Jiabao. O małej chęci Chin do finansowego ratowania Europy świadczą również słowa Jin Liquna, prezesa wartego 400 mld USD chińskiego państwowego funduszu inwestycyjnego. - Europejskie prawo pracy promuje lenistwo oraz indolencję zamiast ciężkiej pracy - uważa Jin Liqun.