– Osiągnięcie porozumienia nie było możliwe, mimo dwóch miesięcy negocjacji. Rząd będzie więc bronił interesów podatników w sądzie – w ten sposób Maria Luis Albuquerque, sekretarz stanu w portugalskim ministerstwie skarbu i finansów, ogłosiła pozew przeciwko bankom JPMorgan Chase i Banco Santander Totta (portugalskiej filii Banco Santander, właściciela polskiego BZ WBK). Obaj pożyczkodawcy sprzedawali państwowym firmom z Portugalii „toksyczne" opcje. Instrumenty te miały chronić przed zmianami stopy procentowej EURIBOR (a niektóre z nich miały ochraniać np. przed skokami cen ropy), jednakże okazały się one instrumentami spekulacyjnymi i przyniosły kupującym je firmom duże straty.
Santander broni się, że sprzedawane przez niego opcje nie były instrumentami spekulacyjnymi, lecz służącymi hedgingowi. Większość z opcji na EURIBOR zostało sprzedanych przed wybuchem światowego kryzysu finansowego, gdy wszyscy spodziewali się, że stopa ta będzie rosła.
Negocjacje z bankami
Opcje sprzedawane przez Santandera mogą przynieść portugalskim państwowym firmom 1,3 mld euro strat. W przypadku kontraktów zawieranych z JPMorganem straty mogą wynieść 300 mln euro.
W proceder sprzedawania „toksycznych" opcji zaangażowane były jednak również inne banki, więc całkowite potencjalne straty mogłyby sięgnąć nawet 3 mld euro. Lizboński rząd zdołał się jednak porozumieć z kilkoma bankami (według portugalskiej prasy są to: Nomura, Credit Suisse i Barclays) w sprawie zmiany kontraktów opcyjnych, a negocjacje w tej kwestii z trzema innymi (Goldman Sachs, BNP Paribas i Deutsche Bank) wciąż trwają. Pozew przeciwko JPMorganowi i Santanderowi musiał być więc ostatecznością.
– W krótkim terminie opcje okazywały się zwykle korzystne dla spółek, ale związane to było z dużym ryzykiem na przyszłość. Później niektóre z tych instrumentów miały oprocentowanie sięgające 20 proc. – wskazuje minister Albuquerque.