Jednak to zmasowane łagodzenie polityki pieniężnej jak dotąd nie przyniosło pożądanego efektu w postaci szybszego wzrostu gospodarczego.  Dlatego spodziewana jest kolejna fala cięcia kosztu pieniądza- od Indii po Polskę.

Dzisiaj w Londynie o polityce monetarnej będą dyskutować ministrowie finansów siedmiu potęg przemysłowych świata (G7). Wielu ekonomistów, w tym specjaliści takich instytucji jak Morgan Stanley, czy Credit Suisse Group, przewidują, że z powodu słabej globalnej koniunktury i spowalniającej inflacji należy oczekiwać dalszego stymulowania wzrostu gospodarczego.

„Większość banków centralnych znajdujących się  w polu naszego zainteresowania wciąż  nastawionych jest na łagodzenie polityki pieniężnej", wskazują ekonomiści banku Morgan Stanley w raporcie dla klientów. Zważywszy tę skłonność nie są  potrzebne wielkie niespodzianki, jeśli chodzi o wzrost, czy inflację by skłonić większą liczbę banków centralnych do dalszego luzowania polityki, twierdzi Joachim Fels, szef zespołu ekonomistów tego nowojorskiego banku.

Jak dotąd stymulowanie gospodarki przez banki centralne najbardziej widoczne jest na giełdach akcji, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie z powodu taniego pieniądza indeksy biją rekordy.  - Banki centralne są naszym najlepszym przyjacielem nie dlatego, że lubią rynki, ale dlatego, że swoje cele makroekonomiczne mogą one zrealizować wyłącznie za pośrednictwem rynków - wskazuje Mohamed El-Erian, szef Pacific Investment Management Corp (PIMCO). Ma on nadzieję, że poprawiające się fundamenty poświadczą zasadność tego co do tej pory uczyniły banki centralne.

Spotkanie ministrów finansów G7, według dzisiejszego oświadczenia George'a Osborne'a, kanclerza brytyjskiego skarbu, jest okazją, by rozważyć co jeszcze może uczynić aktywna polityka monetarna dla ożywienia koniunktury,  jednocześnie gwarantując, iż oczekiwania inflacyjne będą pod kontrolą.