Jaki właściwie problem ma Ben Bernanke ?

Od euforii do wyprzedaży. Co właściwie zaniepokoiło graczy giełdowych, że w drugiej odsłonie środowych notowań w Nowym Jorku pozbywali się akcji, a dzisiaj przeniosło się to również na inne rynki?

Publikacja: 23.05.2013 14:38

Ben Bernanke, prezes amerykańskiej Rezewy Federalnej

Ben Bernanke, prezes amerykańskiej Rezewy Federalnej

Foto: Bloomberg

Ben Bernanke, szef amerykańskiej Rezerwy Federalnej, powiedział w środę w Kongresie, że na kondycję gospodarki USA źle wpływa wysokie bezrobocie  i cięcia wydatków z kasy publicznej. W tej sytuacji, jego zdaniem przedwczesne  zaostrzanie polityki pieniężnej przez bank centralny mogłoby zaszkodzić ożywieniu koniunktury.

- Zbyt wczesne zaostrzenie polityki pieniężnej spowodowałoby czasowy wzrost stóp procentowych, ale także niosło by ze sobą poważne ryzyko spowolnienia bądź też położenia kresu ożywieniu i dalszego spadku inflacji - wskazywał szef Fedu. Jego zdaniem polityka instytucji którą kieruje przynosi więc " znaczące korzyści".

Także William Dudley, szef nowojorskiego Fedu sygnalizował, że jest zbyt wcześnie na zaostrzanie polityki pieniężnej.  Wskazuje, że być może za trzy, cztery miesiące w tej kwestii będzie większa jasność.

Obecnie Rezerwa Federalna realizuje trzecią rundę tzw ilościowego luzowania (quantitative easing) polityki pieniężnej, która zaczęła się we wrześniu, zaś w grudniu minionego roku instytucja ta zdecydowała się zwiększyć pulę pieniędzy przeznaczonych na zakup papierów wartościowych (obligacje skarbowe i hipoteczne)  z rynku do 85 miliardów dolarów miesięcznie.

W ten sposób Fed chce obniżyć stopy procentowe i zachęcić inwestorów do kupna bardziej ryzykownych instrumentów, aby zwiększyć skutki symulowania gospodarki. Niższe koszty kredytu dla gospodarstw domowych i firm pozwoliłyby im na refinansowanie bądź też obniżenie zadłużenia, uwolnienie większej części gotówki na wydatki, czy też dywidendy.

W roku zakończonym w marcu wydatki konsumpcyjne wzrosły jednak jedynie o 1 proc., a więc poniżej celu Fedu na poziomie 2 proc. Jednocześnie, jak podkreśla Bernanke, oczekiwania inflacyjne w dłuższym terminie są stabilne.

Polityka amerykańskiego banku centralnego przyczyniła się do wzrostu indeksów giełdowych, zaś 10-letnie obligacje skarbowe 2 maja dawały rentowność zaledwie na poziomie 1,63 proc.

Fed, jak się wydaje,  jest szczególnie wrażliwy na przejawy nierównowagi na rynku finansowym, które mogą być powodowane przez niskie stopy procentowe. Jego szef zapewnia, że stara się stworzyć warunki sprzyjające wyższym stopom, ale jest przekonany, że odstąpienie na tym etapie od dotychczasowej polityki (dostosowawczej) nie zapewniłoby tego.

- Zastanawiając się, czy zmiana tempa zakupów (papierów wartościowych-red.) jest uzasadniona komitet (FOMC-red.) w miarę napływających informacji nadal będzie oceniał poziom postępu w realizacji swoich celów - zapowiedział Bernanke. W zależności od okoliczności tempo zakupów może zostać przyspieszone bądź też przyhamowane.

Od grudnia 2008 r. Fed utrzymuje stopy procentowe  blisko zera, zaś swój bilans powiększył z 879 miliardów dolarów aż do 3,35 biliona dolarów. To rezultat kolejnych rund luzowania polityki pieniężnej. Dlatego niektórzy członkowie FOMC  uważają, że czas zabrać się za rozbrojenie tej bomby.

- Nie ma pośpiechu by o czymkolwiek decydować - wskazuje Roberto Perli, partner w Cornesrstone Macro, który kiedyś pracował w pionie monetarnym Fed. Spodziewa się on, że zakupy papierów wartościowych przez amerykański bank centralny będą odbywały się w dotychczasowym tempie aż do września.

Inwestorom giełdowym spodobało się, kiedy Bernanke mówił, że obecnie jest zbyt wcześnie by zaostrzać politykę pieniężną, ale podobno zaczęli sprzedawać akcje, kiedy szef Fedu odpowiadał na pytanie kongresmena Kevina Brady'ego, republikanina z Teksasu. Powiedział wówczas, że tempo zakupów może zostać zmniejszone,"podczas następnych kilku spotkań (FOMC-red.)",  jeśli jego członkowie będą przekonani, że poprawa w gospodarce ma charakter trwały. Wówczas indeks Standard&Poor's500 spadł o 0,8 proc., zaś rentowność 10-letnich obligacji skarbowych podskoczyła o 11 punktów bazowych do 2,04 proc. 2-proc.  próg został sforsowany po raz pierwszy od marca.

Problem ma szerszy charakter. Kluczowe banki centralne prowadzą w ostatnich latach łagodną politykę obniżając stopy procentowe, by przezwyciężyć skutki kryzysu. Ale, jak zauważa francuski ekonomista Romarice Godin, nie jest ona pozbawiona ryzyka. Przypomina on, że od 2008 r. instytucje te prowadzą politykę dostosowawczą skutkującą szybkim spadkiem stó procentowych i zdecydowały się na niekonwencjonalne działania polegające na skupie z rynku obligacji skarbowych i hipotecznych. Teraz zaczynają one budzić niepokój. Debata na ten temat toczy się nie tylko we władzach Fedu, ale także w Europie i Japonii. Niepokoi się tym Jens Weidmann, szef Bundesbanku- w szczególności możliwością zakupu ryzykownych aktywów przez Eurosystem.

Godin zwraca m. in. uwagę na ryzyko powstania bańki spekulacyjnej na skutek polityki banków centralnych. Jego zdaniem rośnie gorączka zakupów ryzykownych aktywów. To skutek zwiększenia płynności na rynkach, dopływu taniego pieniądza.

Przypomina początek obecnego stulecia, kiedy Fed zwiększył płynność na rynkach by zniwelować skutki pęknięcia banki internetowej. Łatwo było o kredyty, zwłaszcza w sektorze nieruchomości. W rezultacie eksplodował kryzys sub-prime, a w konsekwencji światowy kryzys finansowy.

Ma tego świadomość także Ben Bernanke, dlatego wspomina o możliwości ograniczenia skupu obligacji. Jednocześnie jednak stara się popchnąć inwestorów stronę bardziej ryzykownych aktywów.

Banki centralne muszą ostrożnie wypowiadać się o przyszłości, jeśli chcą sobie zagwarantować możliwość elastycznego kształtowania polityki pieniężnej. To główny wniosek  z badań przeprowadzonych przez Nikolę Mirkova z uniwersytetu w St. Gallen (Szwajcaria) i Gisle Jamesa Natvika z Norges Bank W sposób powściągliwy powinny one informować inwestorów o prawdopodobnym kierunku zmian stóp procentowych, podkreślają obaj ekonomiści.

Mirkov i Natvik przestudiowali politykę banków centralnych Norwegii i Nowej Zelandii, gdyż obie te instytucje mają najdłuższą historię informowania rynków o swoim nastawieniu wobec przyszłości.

Okazało się, że oba te banki centralne bardzo niechętnie odstępowały od wcześniejszych prognoz, zwłaszcza tych dotyczących kolejnego kwartału. Zachowanie tych instytucji lepiej wyjaśniały wcześniejsze sygnały niż sugerowały to najlepsze możliwe rozwiązania. - Niechęć do odejścia od prognoz mogła powstrzymać odpowiedzialnych za politykę pieniężną przed wystarczająco silną reakcją na nieoczekiwane szoki - zauważają obaj ekonomiści.

Czy taki problem ma również Ben Bernanke?

Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?
Gospodarka światowa
Murdoch przegrał w sądzie z dziećmi
Gospodarka światowa
Turcja skorzysta na zwycięstwie rebeliantów
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Pekin znów stawia na większą monetarną stymulację gospodarki
Gospodarka światowa
Odbudowa Ukrainy będzie musiała być procesem przejrzystym