Jak obliczyli analitycy firmy Lombard Street Research, Waszyngton od 2010 r. zdołał ograniczyć strukturalny deficyt budżetowy (tzn. skorygowany o wpływ cyklu koniunkturalnego) o równowartość 4,9 proc. PKB. Dla porównania, rząd Hiszpanii zmniejszył ten deficyt o 4,2 proc. PKB, Rzym o 2,8 proc. PKB, a Londyn o 3,7 proc. PKB.
- Pomimo całego szumu wokół fiskalnych wyrzeczeń w Europie, w ostatnich latach nie tylko Europejczycy ograniczali swoje deficyty budżetowe – skomentował te ustalenia Dario Perkins, dyrektor w Lombard Street Research.
Wyliczenia analityków londyńskiej firmy mogą sugerować, że negatywny wpływ restrykcyjnej polityki fiskalnej na gospodarkę jest w Europie wyolbrzymiany, a dekoniunktura w wielu krajach z południa strefy ma inne przyczyny. Na rzecz tej tezy przemawia to, że gospodarka Wielkiej Brytanii również radziła sobie w ostatnich latach lepiej, niż np. gospodarka mniej oszczędnych Włoch.
Ale Perkins inaczej interpretuje ustalenia swojego zespołu. Według niego, Waszyngton przystąpił do restrykcyjnej polityki fiskalnej dopiero, gdy gospodarka wróciła na ścieżkę wzrostu, a sektor bankowy był stabilny. – Z kolei Europejczycy, pod rzeczywistą lub urojoną presją rynku, zaczęli ciąć wydatki rządowe i podwyższać podatki, gdy ich gospodarki wciąż były słabe. To spotęgowało presję na gospodarstwa domowe i firmy, aby i one ograniczały wydatki, co poskutkowało swoistą spiralą: oszczędności pogłębiały recesję, która wymuszała kolejne oszczędności – napisał Perkins.
Dodatkowo, jak zauważył ekonomista Lombard Street Research, w Europie politykę wyrzeczeń fiskalnych prowadziło jednocześnie kilka państw, wzajemnie sobie szkodząc, a Europejski Bank Centralny nie przeciwdziałał skutkom restrykcyjnej polityki pieniężnej tak agresywnie, jak amerykańska Rezerwa Federalna.