Według ich danych przez ostatnich sześć lat, czyli od końca recesji, moce produkcyjne w USA zwiększyły się jedynie o 2 proc. Wydajność w amerykańskiej gospodarce rośnie wolniej niż w czasie każdego z okresów ożywienia gospodarczego po II wojnie światowej. Wzrost mocy produkcyjnych jest tak niski, że nie nadąża nawet za również wolno rosnącym popytem amerykańskich konsumentów.
– Niezależnie od szybkości wzrostu gospodarczego ożywienie może przejść w fazę przegrzania gospodarczego, jeśli popyt będzie rósł szybciej niż podaż. Ponieważ większość inwestorów nie zwraca uwagi na dane mogące na to wskazywać, to jesteśmy zaniepokojeni, że potencjalny strach przed inflacją może wywołać duże zawirowania na rynkach finansowych – wskazuje Jim Paulsen, główny strateg inwestycyjny Wells Fargo.
Czy rzeczywiście takie przegrzanie może wywołać wstrząs na rynkach? Gdy w I połowie 1986 r. popyt przewyższał moce produkcyjne w USA, to hossa na giełdzie nowojorskiej trwała do krachu z jesieni 1987 r. Na początku lat 80. i 90. popyt przewyższający amerykańskie moce produkcyjne nie wywołał zaś większych zawirowań na rynku akcji w USA. Inwestorzy mogą się więc nie przestraszyć przegrzania gospodarki.