W Chinach taki rezultat nie robi wrażenia. Wręcz przeciwnie. W każdym razie jeśli chodzi o oferty pierwotne akcji (IPO).
Wielki dom maklerski Guotai Junan Securities, który w minionym miesiącu przeprowadził największą ofertę pierwotną od pięciu lat, na parkiecie miał najgorszy start spośród 190 IPO przeprowadzonych od stycznia 2015 na giełdach Chin kontynentalnych. Walory wszystkich pozostałych spółek podskoczyły o dopuszczalne maksimum 92 proc. lub nieco poniżej tego poziomu.
Wprawdzie presja nadzoru rynku skłaniająca spółki do umiarkowania cenowego w IPO podczas debiutu umożliwiała wystrzał notowań obecnie stopy zwrotu nie są tak imponujące jak poprzednio z powodu zalewu rynku nowymi papierami, a także głębokiej korekty na giełdzie w Szanghaju. Od końca maja 2015 Bloomberg China IPO Index stracił 25 proc. mimo pogłosek o rozważanej przez władze możliwości zawieszenia nowych ofert by uspokoić inwestorów obawiających się nadpodaży akcji.
- Szaleństwo ma swoje granice - twierdzi Francis Lun, szef Geo Securities z Hongkongu. Wskazuje, że jeśli Guotai będzie drożało tak szybko jak akcje firm groszowych wkrótce stanie się największą spółką na świecie i prześcignie amerykańskiego Apple'a.
W środę, kiedy po raz pierwszy nie obowiązywał już limit zmian kursu ten drugi w Chinach dom maklerski podrożał zaledwie 1,4 proc.. W czwartek notowania Guotai Junan Securities poszły w dół nawet o 8,1 proc. zanim straty zmniejszyły się do 2,8 proc.