Gdy w 2014 r. został on burmistrzem, zdecydował, że zmniejszy swoją pensję do 400 euro miesięcznie. Pensja jego czterech zastępców została obniżona do 100 euro miesięcznie (wynagrodzenia samorządowców w małych miejscowościach we Francji tradycyjnie są dosyć niskie i uznawane za formę zwrotu kosztów). Lokalny samorząd oszczędzał w ten sposób 10 tys. euro rocznie, co przy budżecie wynoszącym 300 tys. euro nie było kwotą symboliczną. Teraz jednak burmistrz Delpeyrat będzie musiał podnieść sobie wynagrodzenie, gdyż do tego zmusza go nowe prawo obowiązujące we Francji. Mówi ono, że samorządowcy z miejscowości liczących mniej niż 1 tys. mieszkańców muszą dostawać pensje wynoszące co najmniej 800 euro miesięcznie. Prawo to wprowadzono, by skłonić większą liczbę ludzi do angażowania się w lokalną politykę. – Intencja tej ustawy nie była zła, ale to absurd w czasie, gdy wszystkim każą zaciskać pasa, a szczególnie społecznościom lokalnym. To coś niesłychanego, zwłaszcza jeśli burmistrz sam nie chce, by mu podnoszono wynagrodzenie – uważa Delpeyrat. Jego zdaniem, jeśli rząd chce, by burmistrzowie zarabiali więcej, niech wydaje na to pieniądze z budżetu, zamiast obciążać samorządy.