– To jest początek podróży, która potrwa mniej więcej pięć lat. Zakończy się prawdopodobnie tym, że co najmniej 10 proc. portfeli funduszy inwestycyjnych będą stanowiły akcje chińskich firm – powiedział Mark Makepeace, prezes FTSE Russell.
Dostawca indeksów giełdowych należący do grupy Londyńskiej Giełdy Papierów Wartościowych (LSE) powiadomił o tej decyzji w czwartek. Dotyczy ona tzw. akcji klasy A, czyli notowanych w juanach, a jej uzasadnieniem jest coraz większy dostęp do tych walorów dla zagranicznych inwestorów. Dolarowe akcje chińskich spółek są w indeksach FTSE Russell uwzględniane od dawna. Przykładowo, w indeksie rynków wschodzących FTSE Emerging udział Chin pod koniec sierpnia wynosił aż 33,8 proc.
Obecnie w skład indeksu FTSE Emerging wchodzą akcje 255 chińskich firm. Lista akcji klasy A, które mogą do niego trafić, jest znacznie dłuższa. Z komunikatu FTSE Russell wynika, że kryteria przynależności spełniać może nawet 1250 firm. Będą one jednak włączane do koszyka akcji rynków wschodzących stopniowo od czerwca 2019 r. do marca 2020 r. Po pierwszym rozszerzeniu akcje klasy A będą miały w FTSE Emerging 5,5-proc. udział (dla porównania, zanim w połowie września FTSE Russell przesunął Polskę z grona rynków wschodzących do dojrzałych, udział polskich akcji w indeksie FTSE Emerging wynosił około 1,3 proc.). Tylko z tytułu konieczności dokupienia tych papierów przez pasywnie zarządzane fundusze naśladujące ten indeks na chiński rynek napłynie 10 mld USD.
W praktyce strumień kapitału, który trafi na chińskie giełdy, będzie zapewne dużo większy. Oprócz funduszy indeksowych, zaangażowanie w chińskie akcje klasy A po decyzji FTSE Russell zwiększy bowiem również wiele funduszy aktywnie zarządzanych.