Zamieszanie związane z tzw. zamknięciem rządu w USA stało się nowym powodem do niepokoju dla inwestorów na światowych giełdach. Piątkowa sesja w USA zaczęła się co prawda od lekkich zwyżek, ale w czwartek indeks Dow Jones Industrial stracił 2 proc. W ciągu pięciu sesji do piątkowego otwarcia spadł już o ponad 7 proc.
Czytaj także: 16,7 bln dolarów wyparowało z giełd w 2018 roku
Traciła też większość europejskich indeksów giełdowych. Paneuropejski Euro Stoxx 50 znalazł się w piątek na krawędzi bessy, tracąc od szczytu 19 proc. Na początku piątkowej sesji niewiele dzieliło też od bessy amerykański Nasdaq Composite, który spadł od szczytu o 19,5 proc.
– Doszliśmy do punktu, w którym inwestorzy porzucili nadzieje na zwyżki przed końcem roku. Ich niepokój wynika nie tyle z chłodnej analizy perspektyw gospodarczych, ile z paniki związanej z przeceną na giełdach – twierdzi Michael McCarthy, strateg z CMC Markets.
Konflikt o mur
Inwestorzy nie zdążyli się jeszcze pogodzić z wizją bardziej jastrzębiego Fedu (chcącego podnieść stopy dwukrotnie w 2019 r.), gdy powróciła sprawa tzw. zamknięcia rządu, czyli odcięcia finansowania dla części administracji federalnej w USA. To procedura, którą uruchamiano wielokrotnie w historii USA, gdy Kongres i prezydent nie mogli się porozumieć w sprawie budżetu. W środę Senat USA przyjął prowizorium budżetowe, mające zapewnić finansowanie administracji do 8 lutego. Nie znalazły się w nim jednak fundusze na mur na granicy z Meksykiem, czyli jedną z głównych obietnic wyborczych Trumpa. W czwartek wieczorem Izba Reprezentantów (jeszcze w starym składzie, sprzed listopadowych wyborów) przegłosowała tę ustawę z ważną poprawką, przeznaczającą 5,7 mld USD na mur graniczny. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" Senat nie głosował jeszcze w sprawie tych zmian, ale inwestorzy spodziewali się, że je odrzuci. Prezydent Donald Trump zagroził zaś, że nie podpisze prowizorium budżetowego, jeśli nie będzie w nim pieniędzy na mur. Brak podpisu prezydenta doprowadzi zaś do zamknięcia rządu.