Prezydent USA Donald Trump chętnie zawarłby umowę handlową z Chinami, by w ten sposób wesprzeć amerykański rynek akcji – donosi agencja Bloomberga, powołując się na oficjeli z Białego Domu. Nadzieje na zakończenie amerykańsko-chińskiej wojny handlowej przyczyniły się w środę do umiarkowanych zwyżek na światowych giełdach. Chiński indeks Shanghai Composite zyskał 0,7 proc., niemiecki DAX rósł po południu o 1,2 proc. Amerykański Dow Jones Industrial zyskiwał na początku sesji o 0,4 proc.
Przedłużone negocjacje
W środę zakończyła się w Pekinie runda negocjacji handlowych między rządami USA i Chin. Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" nie ujawniono jeszcze, co w ich trakcie osiągnięto, ale pojawiły się przecieki o zbliżeniu stanowisk obu krajów. Może o tym świadczyć to, że rozmowy trwały trzy dni zamiast zapowiadanych dwóch. Choć miały one być prowadzone na poziomie wiceministrów, to niespodziewanie pojawił się na nich również chiński wicepremier Liu He. Lu Kang, rzecznik chińskiego MSZ, zadeklarował, że to, iż trwały one dłużej, niż planowano, świadczy o tym, że obie strony poważnie dążą do zawarcia porozumienia. Trump stwierdził na Twitterze, że „negocjacje idą bardzo dobrze". Zrobił to jeszcze przed ich zakończeniem.
Dotychczas prezydent USA publicznie wskazywał, że to Chiny są bardziej zdesperowane, by dążyć do umowy. Argumentem za nią miały być oznaki spowolnienia w chińskiej gospodarce oraz kiepska sytuacja na rynkach akcji w Chinach. Grudniowa przecena na amerykańskich giełdach (najgorsza w tym miesiącu od 1931 r.) miała jednak skłonić Trumpa do większej ostrożności. Trump traktuje zachowanie giełd jako barometr sukcesu lub klęski polityki gospodarczej.
Zwolennicy ostrego kursu wobec Chin (sekretarz handlu Wilbur Ross oraz prezydencki doradca handlowy Peter Navarro) starali się jak dotąd wskazywać, że wojna handlowa będzie miała ograniczony wpływ na amerykańskie spółki i że to Chiny mocniej na niej stracą. Utwierdzały ich w tym coraz gorsze dane gospodarcze napływające z ChRL. Na przykład sprzedaż samochodów w Chinach spadła w 2018 r. o 6 proc. i był to jej pierwszy spadek od 20 lat. Przecena na giełdach z ostatnich tygodni i rosnący niepokój inwestorów co do wpływu problemów Chin na zyski amerykańskich spółek popsuły im jednak tę narrację.