W ramach restrykcji związanych z oskarżeniami korupcyjnymi Rimsevics nie mógł brać udziału w posiedzeniach Banku Łotwy ani w zebraniach Rady Prezesów Europejskiego Banku Centralnego. Łotwa została przez to pozbawiona głosu wewnątrz EBC. Wyrok unijnego Trybunału nie podlega apelacji, więc Rimcevics najprawdopodobniej wróci do wykonywania swoich obowiązków w Banku Łotwy i w EBC.
Szef łotewskiego banku centralnego został w lutym 2018 r. zatrzymany na lotnisku w Rydze. Postawiono mu zarzuty dotyczące przyjęcia 250 tys. euro i wycieczki zagranicznej jako łapówki za korzystną decyzję regulacyjną dla jednego z łotewskich pożyczkodawców. Rimsevics zaprzeczał zarzutom i utrzymywał, że padł ofiarą spisku grupy nieuczciwych bankierów, którym się naraził. Wstawił się za nim Mario Draghi, prezes Europejskiego Banku Centralnego. EBC zaskarżył państwo łotewskie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a ten wydał wyrok na korzyść Rimsevicsa. W uzasadnieniu wyroku sędziowie napisali, że nałożenie na Rimsevicsa restrykcji uniemożliwiających mu sprawowanie funkcji prezesa Banku Łotwy nie było oparte na wiarygodnych dowodach. Unijny Trybunał nie zapoznał się jednak z dowodami. Łotewska prokuratura odmówiła ich przekazania unijnym sędziom ze względu na „dobro śledztwa". Gdyby je przekazała Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej, to mogliby się z nimi zapoznać obrońcy Rimsevicsa.
Ilmars Rimsevics jest szefem Banku Łotwy od 2001 r., a jego trzecia kadencja kończy się dopiero w grudniu 2019 r. Odwołanie go przez parlament ze stanowiska ze względu na ciążące na nim zarzuty nie jest obecnie możliwe. Ustawa o banku centralnym dopuszcza rozpoczęcie takiej procedury dopiero po wydaniu przez sąd prawomocnego wyroku przeciwko szefowi banku centralnego. HK