Jacob Rees-Mogg, przywódca eurosceptycznej frakcji wewnątrz rządzącej Partii Konserwatywnej, stwierdził we wtorek, że może poprzeć tę umowę. – Wygląda na to, że mamy wybór między umową premier Theresy May a brakiem brexitu – powiedział Rees-Mogg serwisowi ConservativeHome. Podjął decyzję o głosowaniu za umową po tym, jak w poniedziałek Izba Gmin przyjęła serię poprawek, dających deputowanym możliwość zagłosowania za alternatywnymi scenariuszami brexitu, np. za pozostawaniem w unii celnej z UE. Głosowania te mają zostać przeprowadzone w środę. Nie będą wiążące dla rządu, ale eurosceptycy obawiają się, że mogą dać rządowi pretekst do długiego opóźnienia brexitu lub nawet do wycofania się z niego.

Do zamknięcia tego wydania „Parkietu" wciąż nie było wiadomo, kiedy Izba Gmin będzie głosowała nad umową o warunkach brexitu. Pojawiały się jednak sygnały, że premier May ma nadzieję przeprowadzić je w tym tygodniu. Jeśli nie zrobi tego do 29 marca, to Wielka Brytania wyjdzie z UE 12 kwietnia. (Chyba że w ostatniej chwili zaproponuje UE opóźnienie brexitu o rok lub dwa lata, a unijni decydenci się na to zgodzą). Czasu jest niewiele, ale głosowanie jest opóźniane, gdyż premier May chce zdobyć pewność, że umowa zostanie przyjęta. Część eurosceptycznych deputowanych deklaruje, że po raz kolejny zagłosuje przeciwko niej. Mało prawdopodobne jest również uzyskanie poparcia koalicyjnej Demokratycznej Partii Unionistycznej. Z nieoficjalnych informacji wynika, że ta partia wolałaby opóźnienie brexitu o co najmniej rok i przygotowanie lepszej umowy z UE. Część konserwatystów (np. były minister spraw zagranicznych Boris Johnson) chce w zamian za poparcie umowy dymisji pani premier. W najbardziej optymistycznym scenariuszu umowa przeszłaby więc bardzo niewielką większością głosów. Jeśli ten scenariusz by się spełnił, brexit zostałby przesunięty do 22 maja.

Kurs funta spokojnie reagował na ten chaos. Brytyjska waluta lekko umacniała się we wtorek do dolara i złotego.