Złoty lekko umacniał się w piątek po południu wobec dolara, odreagowując wcześniejszą wyprzedaż. Za 1 USD płacono w piątek 3,84 zł, gdy w czwartek nieco ponad 3,85 zł, czyli najwięcej od ponad dwóch lat. Od początku roku złoty osłabł o 2,5 proc. do dolara. Zniżkował do dolara w tym okresie nieco bardziej niż euro (2,3 proc.), ale mniej niż korona czeska (2,6 proc.), forint węgierski (3,8 proc.) czy korona szwedzka (7,2 proc.). Na korzyść dolara działały m.in. obawy o sytuację gospodarczą w strefie euro i inne czynniki napędzające odwrót inwestorów do tzw. bezpiecznych przystani.
Słabiej na koniec roku?
Kurs dolara w nadchodzących miesiącach będzie oczywiście w dużym stopniu zależny od oczekiwań inwestorów co do sytuacji gospodarczej na świecie i w Stanach oraz co do kierunku amerykańskiej polityki pieniężnej. Czwartkowe umocnienie dolara było w dużym stopniu reakcją na publikację protokołu z posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku Rezerwy Federalnej. Komunikat ten okazał się bardziej „jastrzębi", niż spodziewał się rynek. Znalazła się w nim m.in. informacja, że wielu członków Komitetu uznaje osłabienie inflacji w USA za przejściowe. Inwestorzy przyjęli więc, że nie można wykluczyć podwyżek stóp procentowych w tym roku. Później jednak nadeszły kiepskie odczyty wskaźników PMI z USA, przynosząc obawy przed pogorszeniem sytuacji gospodarczej. Słabszy wzrost gospodarczy w USA byłby oczywiście czynnikiem powstrzymującym Fed przed podwyżką stóp, więc słabe dane PMI przyczyniły się do osłabienia dolara. Rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich spadła do 2,29 proc., najniższego poziomu od dwóch lat.
– Jeśli najgorsze obawy inwestorów się spełnią i dojdzie do długoterminowego zaostrzenia wojny handlowej, to rentowności obligacji pójdą jeszcze mocniej w dół – twierdzi Jon Hill, strateg z firmy BMO Capital.
„Wciąż spodziewamy się osłabienia dolara. Niepokoimy się, że na wszystkich frontach sprawy mogą się pogorszyć w krótkim terminie" – piszą analitycy Bank of America.