Równie mocno na tanim pieniądzu rośnie giełda w Paryżu. Francuski CAC40 w ostatni piątek wybił się powyżej bariery 5000 pkt, a w poniedziałek wybicie to w sposób jednoznaczny potwierdził. W tym przypadku, z uwagi na pewne trudności francuskiej gospodarki, zwyżka ma nieco mniej spektakularny charakter. Niemniej jednak od początku roku paryski parkiet urósł o 18 proc. i znajduje się na poziomach nieobserwowanych od 2008 r.

Obie europejskie giełdy powinny kontynuować ruch do góry. Przemawia za tym nie tylko luźna polityka monetarna prowadzona przez EBC, a więc i tani pieniądz. Za hossą przemawia też spodziewana poprawa koniunktury w eurolandzie w drugiej połowie roku, ale i brak atrakcyjnej alternatywy dla akcji. Oczywiście, jak w każdej hossie będą po drodze zdarzać się mniejsze lub większe korekty. Szczególnie że rynek jest coraz mocniej wykupiony. Preteksty do korekt mogą być różne. Za każdym razem jednak takie zniżki będą wciąż okazją do kupna akcji.

Na gruncie analizy technicznej na wykresie bijącego historyczne rekordy DAX coraz trudniej wyznaczać potencjalne opory. Nieco łatwiej wyznaczać nowe cele. Tym pierwszym będzie poziom 12 400 pkt. Drugim już bardziej znaczącym jest psychologiczny poziom 13 000 pkt.

Opory znacznie łatwiej znaleźć na wykresie francuskiego CAC40. Tyle tylko, że są to opory sprzed siedmiu lat, więc ich znaczenie mocno już się zdezawuowało. Dlatego również w tym przypadku największym zagrożeniem dla płynnego ruchu do góry, co jest scenariuszem bazowym, jest krótkoterminowe wykupienie.

Na tle opisanych europejskich indeksów WIG wypada bardzo słabo. Niestety, nie zanosi się na przełom. Nie dlatego, że nie ma potencjalnych pretekstów do zwyżki. Są. wystarczy wymienić oczekiwane przyspieszenie wzrostu, czy rekordowo niskie stopy procentowe. W Warszawie brakuje jednak czegoś innego. Świeżego kapitału. Dopóki on się nie pojawi, na prawdziwą hossę przyjdzie nam długo zaczekać.