Wprawdzie arabscy szejkowie, według doniesień Reutersa, zapowiedzieli, że jeszcze w ten weekend uruchomią 70 proc. utraconego w wyniku weekendowych ataków wydobycia ropy, ale jakoś na GPW wrażenia to nie zrobiło. Zresztą nie tylko na GPW, bo większość parkietów na Starym Kontynencie była we wtorek pod kreską. Boli jednak to, że my pod tę kreskę zanurkowaliśmy dość głęboko. Na pół godziny przed końcem notowań WIG20 spadał o 1,1 proc., do 2192 pkt. W tym samym czasie gorsze od niego były indeksy SAX, RTS, OSE, PX i XU100. Na wykresie WIG-u widać klasyczne cofnięcie po wybiciu z formacji odwróconej głowy z ramionami, więc można powiedzieć, że na razie wszystko pozostaje pod kontrolą byków. Zwłaszcza że pod koniec wtorkowej sesji mWIG40 i sWIG80 zmniejszyły skalę przeceny, a na ich dziennych świecach zaczęły tworzyć się długie, dolne cienie. To dobry znak przed środową sesją. Wszystko będzie jednak zależeć od decyzji Fedu dotyczącej stóp procentowych. Poznamy ją wprawdzie wieczorem, więc na reakcję trzeba będzie czekać do czwartku. Szkopuł w tym, że według modelu CME FED Watch prawdopodobieństwo cięcia spadło do 63 proc. To podgrzewa nieco atmosferę i tłumaczy dominację niedźwiedzi podczas wtorkowego handlu. Jeśli chodzi o spółki z szerokiego rynku GPW, to największe zwyżki notowały Idea Bank, Getin Noble i Getin Holding. Ich papiery drożały po południu o ponad 20 proc. Na drugim biegunie były Kania i Ursus, tracące po ponad 10 proc. Na co najmniej rocznym maksimum znalazło się osiem spółek, a na analogicznym minimum sześć. Obroty przed fixingiem sięgały 660 mln zł. ¶