Z jej punktu widzenia kluczowa jest m.in. inflacja usług. W lipcu wyniosła ona 6,2 proc. r/r. Hamowanie dynamiki cen w tej branży jest ślamazarne. Niby notowane od kilku miesięcy odczyty w okolicach 6-6,5 proc. to poziomy w zasadzie najniższe od przełomu 2019 i 2020 r., ale jednak wciąż wysokie. Z jednej strony wydaje się, że hamująca dynamika wynagrodzeń, w tym płacy minimalnej, powinna wywierać mniejszą presję na wzrost cen w sektorze usług, z drugiej: relatywnie dobra kondycja konsumenta może dalej zachęcać usługodawców do „testowania” wyższych cenników. Między innymi z tego powodu inflacja bazowa – choć też na poziomach najniższych od 5,5 roku (3,3-3,4 proc. r/r w ostatnich czterech miesiącach) – pozostaje powyżej celu NBP i powyżej „pełnego” wskaźnika inflacji, a prognozy ekonomistów zakładają tylko powolne opadanie tej miary (np. lipcowa projekcja Narodowego Banku Polskiego przewiduje spadek do 3 proc. dopiero pod koniec 2026 r.). Średnia prognoz ekonomistów dla „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” dla inflacji bazowej w sierpniu to 3,2 proc. r/r.
Presja płac nie odpuszcza tak łatwo
Płace w sektorze przedsiębiorstw urosły silniej od prognoz, przy topniejącym zatrudnieniu. Zawiodła produkcja przemysłowa. Poniedziałkowe dane GUS-u mają mieszany wydźwięk.
Co zrobi RPP?
- Uważam, że powinniśmy w RPP jeszcze trochę dmuchać na zimne i czekać, aż wskaźnik inflacji dojdzie do punktowego celu inflacyjnego 2,5 proc. i będzie się kształtować w wąskim paśmie wokół niego. Inflacja już jest niska i jest powodem do zadowolenia, ale jeszcze musimy na nią uważnie patrzeć – mówił na początku sierpnia w rozmowie z „Parkietem” Ludwik Kotecki, członek RPP. Dodawał, że Rada nie może się spieszyć z dostosowaniami stóp procentowych.
Otwarte pozostaje też pytanie, co Rada zrobi podczas najbliższego posiedzenia 2-3 września. Wśród analityków dominują prognozy sugerujące kolejną obniżkę stóp o 25 pkt baz., tj. do 4,75 proc. (dla stopy referencyjnej). Przesłanki to m.in. inflacja w przedziale celu czy ostatnie dane o wynagrodzeniach. W sektorze przedsiębiorstw w lipcu przeciętne wynagrodzenie urosło o 7,6 proc. r/r, najsłabiej od czterech lat, zaś w całej gospodarce narodowej w II kw. o 8,8 proc. r/r (symbolicznie poniżej prognozy z lipcowej projekcji NBP: 9 proc.).
- Wrześniowa obniżka RPP jest niemal przesądzona – ocenia Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Podczas konferencji prasowej w lipcu prezes NBP i przewodniczący RPP mówił, że „jeśli nadal będą sprzyjające okoliczności”, to nie wyklucza obniżki stóp procentowych we wrześniu. W ostatnich dniach członek Rady Henryk Wnorowski w rozmowie z Bloombergiem dał do zrozumienia, że spodziewa się obniżki o 25 punktów bazowych we wrześniu. Również inny członek RPP, Ludwik Kotecki, mówił nam w pierwszych dniach sierpnia, że według niego publikowane w lipcu dane z gospodarki za czerwiec pozwalają myśleć o obniżce we wrześniu. Wówczas nieco w górę względem rynkowych oczekiwań zaskoczyła dynamika wynagrodzeń w sektorze przedsiębiorstw, a rozczarowały dane m.in. o sprzedaży detalicznej i produkcji przemysłowej. W sierpniu było na odwrót: okazało się, że dane za lipiec o płacach były słabsze od prognoz, za to statystyki z handlu i przemysłu zaskoczyły w górę. Warto tu podkreślić, że zarówno Wnorowski, jak i Kotecki z przekonaniem mówili tylko o jednej obniżce stóp procentowych do końca roku, o drugiej tylko w przypadku obniżenia ryzyk dla inflacji.
Rada Polityki Pieniężnej może podkreślać też przynajmniej dwa czynniki niepewności. Po pierwsze: polityka fiskalna. Zgodnie z projektem budżetu na 2026 r., deficyt sektora general government ma sięgnąć 6,5 proc. PKB, wyżej od dotychczasowych prognoz. Dodatkowo, Ministerstwo Finansów zrewidowało w górę prognozę deficytu na ten rok z 6,3 proc. PKB do 6,9 proc. - Bardzo szybkie narastanie długu niepokoi, stwarza ryzyko dla długookresowej stabilności cen – oceniał w lipcu Glapiński.