Po mocnych spadkach na rynku ropy naftowej z drugiej połowy ubiegłego roku przyszedł w końcu czas na odbicie. Cena ropy WTI od początku stycznia podskoczyła o ponad 16 proc., natomiast baryłka ropy Brent podrożała o ponad 14 proc. Pytania o dalsze kształtowanie się cen wydają się teraz tym bardziej zasadne, szczególnie w kontekście wydarzeń w Wenezueli, która przecież należy do kartelu OPEC.
Malejące udziały
Wraz z zamieszaniem politycznym w Wenezueli pojawiły się bowiem wątpliwości co do wielkości produkcji ropy w tym kraju. – Obecny kryzys polityczny w Wenezueli, który pojawił się, kiedy lider opozycji Juan Guaido ogłosił się tymczasowym prezydentem kraju, nie powinien mieć dużego wpływu na rynek ropy naftowej, ale jednocześnie powinien wyznaczyć trwałe wsparcie cenowe i doprowadzić do potencjalnych zmian w samym kartelu OPEC – mówi Michał Stajniak, analityk XTB.
Jak bowiem zwraca uwagę, na przestrzeni ostatnich lat Wenezuela i tak mocno ograniczyła produkcję ropy, przez co jej siła rynkowa jest zdecydowanie mniejsza. Według oficjalnych danych produkcja ropy w Wenezueli kształtuje się teraz na poziomie około 1,5 mln baryłek dziennie, chociaż nie brakuje głosów, że faktycznie jest ona niższa, bliższa poziomu 1,2 mln baryłek. Tymczasem jeszcze trzy lata temu było to około 2 mln baryłek.
Dlaczego jednak obecny kryzys polityczny w Wenezueli może mieć wpływ na postawę kartelu OPEC? – Wenezuela od początku 2019 roku przejęła kierownictwo w kartelu OPEC i jednocześnie obecny minister ds. ropy naftowej Manuel Quevedo stał się prezydentem całej organizacji. Wcześniej wybór Quevedo na ministra ds. ropy był silnie krytykowany zarówno w kraju, jak i przez znawców sektora, ze względu na jego wojskową przeszłość oraz kompletny brak doświadczenia w tej branży. Biorąc pod uwagę obecny kryzys polityczny, przewodnictwo Wenezueli w OPEC może być podawane w wątpliwość. Działania OPEC wobec tego będą obecnie nakierowane nie tylko na przeciwdziałanie nierównowadze na rynku ropy, ale również na walkę z samym kryzysem wewnętrznym w organizacji – zwraca uwagę Stajniak.
Otwarte pozostaje też pytanie, jak w obliczu kryzysu politycznego zachowają się inne kraje, przede wszystkim Stany Zjednoczone.