Zarządzający funduszami mają wątpliwości, czy ofertę uda się uplasować z sukcesem. Za taki należałoby uznać zebranie z rynku zakładanych przez lotniczego przewoźnika 110 mln zł. Część z zarządzających za prawdopodobny scenariusz uważa nawet przesunięcie IPO na jesień.

Co na przedstawiciele firmy? – Trwa proces budowy księgi popytu. O szczegółach poinformujemy po jego zakończeniu. Planujemy, że to nastąpi w środę do końca dnia – komentuje Grzegorz Polaniecki, członek zarządu i dyrektor generalny Enter Air.

W ocenie Wojciecha Zycha z Quercus TFI sytuacja w Grecji na pewno wpłynęła na proces IPO Enter Air. – Jest to jeden z najbardziej atrakcyjnych kierunków turystycznych dla polskich turystów. Dodatkowo zbiegło się to w czasie z zamachami w Tunezji oraz napiętą sytuacją w Egipcie – wyjaśnia. Zych uważa, że mogą być problemy z zebraniem satysfakcjonującego popytu dla tej oferty. – Spółka najprawdopodobniej uzyska wycenę poniżej dolnych widełek, tj. poniżej 15 zł za akcję. W związku z tym nie należy się też spodziewać istotnej redukcji zapisów wśród inwestorów indywidualnych – dodaje. Twierdzi, że w przypadku gdy cena osiągnięta w procesie budowy księgi popytu nie pozwoli zebrać z rynku 110 mln zł, dopuszczalne są dwa scenariusze. – Albo Enter Air zaakceptuje niższą wycenę, albo przełoży IPO na jesień, kiedy sytuacja polityczno-ekonomiczna może być mniej napięta. Drugi wariant wydaje się bardziej możliwy – przewiduje Zych.

Według informacji „Parkietu" w procesie budowy księgi popytu inwestorzy zadeklarowali chęć nabycia 5 mln akcji (nowa emisja miała wynieść do 7 mln papierów). Nawet przy optymistycznym według zarządzających założeniu uzyskania ceny z dolnych widełek otrzymujemy tylko 75 mln zł. – Gdyby spółka zadowoliła się niższą ceną, oznaczałoby to, że czuje sporą presję, jeśli chodzi o zebranie pieniędzy – prognozuje inny zarządzający, proszący o anonimowość, który również obstawia cenę poniżej dolnych widełek.