– Oczywiście należy podejmować decyzje doraźne, ale przede wszystkim trzeba stworzyć spójną wizję górnictwa i energetyki w długim terminie. Jeśli ułożymy puzzle w tej skomplikowanej układance, to zdecydowanie łatwiej będzie podejmować spójne decyzje – radzi Chmal.
Według niego, kreując długofalową strategię w całym łańcuchu produkcyjnym – od wydobycia, przez produkcję aż po sprzedaż – należałoby oprzeć się na poprawianiu efektywności. To może oznaczać konieczność zamykania najgorszych kopalń, by surowiec wydobywany przez pozostałe był konkurencyjny wobec importowanego paliwa, a także wyłączania bloków spalających węgiel z 30-proc. sprawnością oraz zwiększenie roli kogeneracji (czyli elektrociepłowni wytwarzających jednocześnie prąd i ciepło), gdzie ta sprawność przekracza 90 proc.
Zyska kogeneracja i gaz
Plan odbudowy mocy – jak zapowiadano w Sejmie – ma powstać w ciągu roku. To pilna potrzeba, zważywszy, że do 2020 r. z powodów zaostrzających się unijnych norm środowiskowych mają być wyłączane bloki o łącznej mocy 7 tys. MW, a do 2030 r. – nawet 12 tys. MW. Enigmatycznie powiedziano o zapewnieniu wsparcia, ale znów bez konkretów. Wypowiadający się dla „Parkietu" minister Tchórzewski stwierdził, że jakaś forma wsparcia dla inwestorów powinna być, bo „sprawy węgla i energii nie są tylko sprawą rynku" i to państwo ma zadbać, by prądu nie zabrakło.
Jak zauważa Dorota Dębińska-Pokorska, dyrektor grupy energetycznej w PwC, zapowiedziane przez premier Beatę Szydło wsparcie dla węgla i gazu może być dobrą wiadomością właśnie dla źródeł kogeneracyjnych. Na razie w przypadku elektrociepłowni obowiązuje tymczasowy mechanizm certyfikatów, który kończy się w 2018 r. - W exposé nie było dyskusji o odnawialnych źródłach energii, a wielu inwestorów czekało również na deklarację co do tego sektora – wskazuje Dębińska-Pokorska.
Z informacji płynących z rządu wynika, że będzie to – podobnie jak atom – tylko uzupełnienie naszego miksu. Na znaczeniu może zaś zyskać gaz. W exposé mowa była bowiem o budowie drugiego terminalu LNG w okolicach Trójmiasta. Według Piotra Dzięciołowskiego, analityka DM Citi Hanadlowego, nie ma to sensu. Na razie nie ma bowiem chętnych na kontraktowanie mocy dla tego w Świnoujściu o przepustowości 5 mld m sześc. – Tańsze byłoby rozbudowanie tego istniejącego o kolejne 2,5 mld m sześc. (co jest planowane – red.) lub rozbudowa punktów odbioru gazu z gazociągu jamalskiego – uzasadnia Dzięciołowski.
Ale inni eksperci wskazują, że stosunkowo niskie ceny gazu na rynku spot zachęcają do kupowania go na bieżąco bardziej niż w kontraktach. Dodają też, że budowa drugiego gazoportu byłaby zasadna z punktu widzenia bezpieczeństwa dostaw oraz wzmocnienia naszej pozycji przetargowej w negocjacjach kontraktów terminowych na błękitne paliwo. Koszty zaś można byłoby ograniczyć, budując pływający terminal.