– Prowadzimy rozmowy z potencjalnymi kontrahentami, których rezultatem, mam nadzieję, będzie podpisanie w niedalekiej przyszłości nowego kontraktu. Jesteśmy przygotowani, aby w ramach współpracy dostarczać naszym klientom zarówno produkty własne, jak i private label. Powiększenie bazy klientów będzie stanowiło dla nas istotny krok naprzód, ponieważ zwiększymy przychody. Wzrost obrotów z tego tytułu powinien być widoczny już w II kwartale 2016 r. – mówi „Parkietowi" Bożena Serzycka, prezes Wilbo.
W tym roku spółka zamierza spłacić kolejną ratę w ramach układu w wysokości 450 tys. zł, co oznacza, że do uregulowania pozostanie jeszcze 4 mln zł. Ciążące na firmie należności układowe sprawiają, że w tym roku rozwija się wolniej od rynku. – Mimo dobrego nastawienia konsumentów do naszych produktów nie jesteśmy w stanie sprostać popytowi z uwagi na niewystarczający kapitał obrotowy – tłumaczy Serzycka. Banki dotychczas, właśnie ze względu na niespłacone przez firmę zobowiązania, patrzyły na nią z dużą rezerwą. Możliwe jednak, że na początku przyszłego roku spółka pozyska finansowanie z kredytu bankowego.
– Oczywiście rozważamy pozyskanie finansowania z alternatywnych źródeł – może to być emisja obligacji lub pożyczka od któregoś z naszych akcjonariuszy – komentuje prezes Wilbo. Jednocześnie cały czas spółka poszukuje nowych rynków zbytu. Negocjuje z kontrahentami z Danii oraz przede wszystkim z Algierii.
– Kierunek afrykański wygląda bardzo perspektywicznie, ponieważ sprzedawalibyśmy nasze produkty własne pod marką Neptun, co gwarantuje dobrą marżę. Zakładamy, że sprzedaż do Algierii będzie widoczna już w przyszłorocznych wynikach – podkreśla Serzycka.
Przyznaje również, że oczekuje szczegółów dotyczących podatku od sklepów wielkopowierzchniowych. – Bierzemy pod uwagę ewentualność, że wprowadzenie podatku spowoduje przerzucanie przez sklepy dodatkowych kosztów na konsumentów oraz dostawców, w tym Wilbo – zaznacza.