Przekształcenie otwartych funduszy emerytalnych miało pomóc odbudować zaufanie Polaków do rządowych programów długoterminowego oszczędzania mocno nadszarpnięte tym co działo się wokół OFE. I tym samym ułatwić start pracowniczych planów kapitałowych. Miało też zasilić budżet państwa, rząd chciał bowiem pobrać od oszczędności przenoszonych na IKE 15-proc. opłatę przekształceniową. W latach 2020-21 do kasy państwa miało dzięki temu trafić łącznie blisko 19 mld zł.
Ustawę w tej sprawie uchwalił Sejm. Po poprawkach Senatu, wróciła do izby niższej parlamentu i tu utknęła. Co dalej? Na razie nie ma decyzji. - Planowane jest przesunięcie w czasie wdrożenia tej reformy. Ustawa jest w Sejmie, nie jest to więc obowiązujące prawo – mówi niedawno Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju. - Zakładam, że jeśli Sejm zająłby się tą ustawą, to będą tam inne, zaktualizowane terminy, dopasowane do sytuacji. Tak, żeby nie przeprowadzać tej reformy w momencie, kiedy mamy największe zawirowania w gospodarce i na rynkach finansowych – tłumaczył.
W środę w Sejmie minister finansów Tadeusz Kościński stwierdził, że reforma OFE zostanie najpewniej przesunięta na przyszły rok. Konkretnej daty i decyzji jednak nie ma. – Trwają analizy – stwierdził minister.