Ciekawsze jest jednak, czy zadziała to też w drugą stronę, czyli „Co zabrane, zostanie oddane”. Przyjrzyjmy się najważniejszym daninom i podatkom wprowadzonym w ciągu ostatnich ośmiu lat, a które były w momencie wdrażania szeroko krytykowane przez opozycję. Wydaje się, że po zdobyciu władzy powinno jej zależeć na odwróceniu niekorzystnych zmian.
Czytaj więcej
Wydaje się, że Koalicja Obywatelska, Trzecia Droga i Lewica rozumieją, jakimi mechanizmami rządzi się gospodarka rynkowa, i w czasie uzgodnień programowych mogą stosunkowo łatwo porozumieć się w najważniejszych dotyczących jej kwestiach.
Podatek bankowy
Podatek bankowy został wprowadzony jako jeden z pierwszych po zmianie władzy po 2015 i to od razu w jednej z najwyższych na świecie stawek: 0,44 proc. aktywów. Taka forma uczyniła go de facto podatkiem od udzielonych kredytów. Przez ostatnie lata wiele pisano o szkodliwości takiej formy podatku, więc nie ma sensu tu powtarzać argumentów. Obecnie – przy bardzo dobrych wynikach banków i pomysłach typu „wakacje kredytowe” – skala wpływu tego podatku na wyniki banków nie jest tak duża jak w momencie wprowadzenia. Należy się jednak liczyć z tym, że dobra koniunktura w sektorze kiedyś się skończy i oddziaływanie tej daniny na kapitały własne, a co za tym idzie zdolność banków do kredytowania gospodarki, znów wzrośnie. Pamiętajmy też, że podatek bankowy niekorzystnie wpływa na wyceny banków, które są dominującym składnikiem akcyjnej części portfeli OFE/PPK czy IKE/IKZE, i zmiana w jego wysokości miałaby pozytywny wpływ na oszczędności emerytalne.
Podatek od sprzedaży detalicznej (podatek handlowy)
Podatek od sprzedaży detalicznej został wprowadzony od 2021 r. W 2022 r. wpływy z tytułu podatku od sprzedaży detalicznej przekroczyły 3 mld zł, szacuje się, że w 2023 r. po raz kolejny wzrosną. Nie trzeba doktoratu z ekonomii, żeby stwierdzić, że tego typu podatek, jak każdy inny, prędzej czy później zostanie – jako koszt prowadzonej działalności – przeniesiony na klientów.
Brak możliwości odliczenia składki zdrowotnej od PIT
Zabranie możliwości odliczenia składki zdrowotnej od podatku i zmiany w zakresie wysokości jej stawek dla różnych grup to jedno z największych nieporozumień tak zwanego Polskiego Ładu. Przypomnijmy: jedni płacą 9 proc. wynagrodzenia, inni 4,5 proc. przychodów (częściowo odliczane od podatku), kolejne grupy ryczałt dość luźno powiązany z dochodami od pewnego momentu, a znajdą się i tacy, co składek praktycznie nie płacą (np. rolnicy). Co ważne, wraz ze wzrostem składki nie rośnie jakość czy dostępność usług, odmiennie niż np. w przypadku składki na ZUS czy chorobowej, gdzie wraz z jej wzrostem zwiększa się także wartość świadczenia. W programach głównych partii wyborczych próżno jednak szukać konkretnych projektów naprawienia tej sytuacji, za to można znaleźć plany pogłębienia nierówności w zakresie finansowania służby zdrowia przez poszczególne grupy. Wprowadzenie zmian w tym zakresie, np. rozszerzenie formy ryczałtu jako sposobu opłacania składki na wszystkich obywateli czy powrót do odliczania tej daniny od podatku, wydaje się, że byłyby sprawiedliwszym rozwiązaniem niż obecne regulacje.