Integracja unijnych rynków kapitałowych

Właśnie zakończyły się konsultacje dotyczące integracji unijnych rynków kapitałowych, których rezultaty zdeterminują kierunki działań Komisji Europejskiej w tym zakresie na najbliższe lata. Jeśli w tej rundzie zmian nie wywalczymy takich, które pozwolą na odbudowę polskiego rynku kapitałowego, prawdopodobnie na trwałe pogodzić się będziemy musieli z tym, że giełda nie będzie służyć do finansowania rozwoju gospodarki.

Publikacja: 12.06.2025 06:00

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Mirosław Kachniewski, prezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych

Foto: parkiet.tv

Na początek informacja najbardziej optymistyczna – dzięki mobilizacji GPW mieliśmy do czynienia z rekordowym zaangażowaniem instytucji polskiego rynku kapitałowego. Mam nadzieję, że będzie to trwałe przełamanie i w przyszłości będziemy mogli liczyć na więcej głosów z Polski również w odniesieniu do innych dokumentów unijnych, że wiele osób się przekonało, że te dokumenty nie są tak straszne, jak się wydają.

Bo trzeba przyznać, że wydają się straszne. Że osoba, która wcześniej nie uczestniczyła w podobnym ćwiczeniu może nawet odnieść wrażenie, że są straszne celowo – objętość, liczba pytań, mnóstwo skrótów i dość specyficzny język, to elementy, które rzeczywiście nie wyglądają przyjaźnie. Ale po przełamaniu pierwszych barier emocjonalnych i poznawczych widać wyraźnie, że to się da oswoić, że nie trzeba odpowiadać na wszystkie pytania, że można się ograniczyć do wąskiego obszaru najważniejszego dla danego respondenta.

Przechodząc do meritum – wśród setek pytań dotyczących uproszczeń, obrotu, post trade, kwestii infrastrukturalnych, inwestorów instytucjonalnych czy nadzoru, nie znalazło się ani jedno dotyczące wprost emitentów. Najwyraźniej Komisja Europejska uznała, że najważniejsze kwestie dotyczące tej grupy zaadresowane zostały przez zmiany liberalizacyjne wdrażane przez Listing Act oraz pakiet Omnibus. Jednak oczywiście w każdym ze wskazanych obszarów jest wiele kwestii, które wpływać będą na funkcjonowanie spółek w obrocie publicznym. Mam tu na myśli problemy horyzontalne, jak np. proporcjonalność, czy formuła i sposób sprawowania nadzoru, ale też zagadnienia bardziej szczegółowe dotyczące zarządzania aktywami czy procesu emisji akcji.

Szczególną satysfakcję sprawiło mi pojawienie się dwóch pytań, które dotyczą wątków od lat przeze mnie poruszanych, ale dotychczas ignorowanych. Oczywiście to poniżej 1 proc. wszystkich pytań i być może większość odpowiedzi będzie wskazywać, że nie są to tematy istotne, niemniej po raz pierwszy pojawiły się one w poważnym dokumencie. Chodzi konkretnie o zapewnienie inwestorom detalicznym możliwości kupowania akcji dowolnych spółek notowanych na zagranicznych rynkach unijnych oraz o możliwość bezpośredniego dostępu do rynku.

Obie te kwestie są alternatywnymi rozwiązaniami tego samego problemu, będącego źródłem obecnego kryzysu unijnych rynków kapitałowych. Przeregulowanie rynku osiągnęło bowiem taki poziom, że małe spółki co do zasady nie mają szans na debiut giełdowy. Wymogi wobec inwestorów instytucjonalnych spowodowały, że podjęcie przez nich decyzji inwestycyjnej jest bardzo kosztowne, przez co minimalna wartość zaangażowania to kilka milionów złotych. W połączeniu z limitami koncentracji oznacza to, że minimalna wartość debiutującej spółki musi wynosić duże kilkadziesiąt milionów złotych.

Jeśli spółka jest mniejsza (a na polskim rynku mamy 394 spółki o kapitalizacji poniżej 50 mln zł, w tym 95 spółek na rynku regulowanym), może ona liczyć wyłącznie na krajowych inwestorów detalicznych. I tu przechodzimy do zarysowanych powyżej problemów – otóż ponad trzy dekady po ogłoszeniu powstania wspólnego unijnego rynku kapitałowego (w 1993 r. wraz z uchwaleniem dyrektywy o świadczeniu usług inwestycyjnych) wciąż nie możemy się doczekać realizacji podstawowego postulatu: aby inwestor detaliczny mógł kupić akcje notowane na zagranicznej giełdzie.

Oczywiście z prawnego punktu widzenia jest to dopuszczalne i nawet działa w praktyce, ale tylko w odniesieniu do największych spółek, gdzie są największe obroty. Natomiast nabywanie spółek małych jest albo niemożliwe (brak takiej usługi u brokera danego inwestora) albo nieuzasadnione ekonomicznie (wysokie koszty z uwagi na łańcuch pośredników przy jednoczesnej bardzo niskiej wartości transakcji wynikającej z niskiej płynności tych spółek). Możliwe rozwiązania zawarte zostały w przywołanych powyżej pytaniach – być może brokerzy powinni mieć obowiązek przedstawiania całości oferty (wszystkich spółek notowanych w UE), względnie inwestorzy mogliby dokonywać takich transakcji bez pośrednictwa brokerów.

Tego typu zmiany byłyby szczególnie korzystne dla rynku polskiego, zdominowanego przez spółki małe. Możliwość łatwego zakupu ich akcji przez detalicznych inwestorów zagranicznych (wspartych informacyjnie powstającą unijną bazą danych o spółkach – ESAP) mogłaby się przyczynić do zwiększenia obrotów i poprawy wycen, a w konsekwencji doprowadziłaby do sytuacji, w której znów opłacalne byłoby finansowanie poprzez emisje nowych akcji. To z kolei mogłoby przyciągnąć na rynek nowych emitentów dających szanse na duży zarobek inwestorów.

Propozycje działań Komisji Europejskiej wynikające z przeprowadzonych konsultacji poznamy za kilka miesięcy. Mam nadzieję, że pójdą one w kierunku zmian ułatwiających funkcjonowanie rynku, co dałoby szanse na ponowne pojawienie się na giełdzie spółek na wczesnym etapie rozwoju, które wprawdzie charakteryzują się większym ryzykiem, ale dają tak pożądane przez inwestorów ponadprzeciętne stopy zwrotu.

Felietony
Procentowa rewolucja
Felietony
Co pobudzi rynek mieszkaniowy
Felietony
Czy ZUS jednak czasem nie przepłaca?
Felietony
Finfluencer na giełdzie
Felietony
Przegląd obowiązków spółek
Felietony
Inwestycje sposobem na walkę ze zmianami klimatycznymi