Wartość rynkowa monitorowanego przez nas przykładowego portfela akcji spółek budowlanych (patrz wykres) jest na poziomie niewiele się różniącym od tego z sierpnia ub.r. Gdyby cofnąć się jeszcze bardziej w przeszłość, to widać, że portfel był wart mniej więcej tyle już w momencie jego stworzenia na początku 2007 r.
[srodtytul]Fundamenty sprzyjają[/srodtytul]
W duchu obiegowej opinii na temat sukcesu w inwestowaniu zakładającej, że zarabiać można na akcjach tych spółek, które zwiększają zyski i mają przed sobą dobre perspektywy, taka sytuacja wydawać się może zaskakująca, wręcz frustrująca. Jeśli spojrzymy na kondycję fundamentalną firm budowlanych, to widzimy, że roi się tu od rekordów.
Suma zysków na akcję (EPS) przypadająca na nasz wspomniany przykładowy portfel jest aż cztery razy większa niż w momencie powstania portfela na początku 2007 r. Wartość księgowa tworzących go walorów powiększyła się z kolei w tym czasie o połowę. Zarówno EPS, jak i wartość księgowa rosły stabilnie, nawet w czasie niedawnego kryzysu.
Gdyby zyski inwestorów zależały wyłącznie od wskaźników finansowych spółek, to w tej sytuacji ostatnie 3,5 roku powinno przynieść co najmniej dwucyfrowe stopy zwrotu. Tak się jednak nie stało. Zamiast stabilnej zwyżki notowań mieliśmy do czynienia z huśtawką – najpierw euforią w pierwszej połowie 2007 r., potem długotrwałym spadkiem, a wreszcie odbiciem rozpoczętym na wiosnę 2009 r., które w ostatnich miesiącach przerodziło się raczej w trend boczny.