Chiny kluczowym czynnikiem wzrostu cen złota
Jak komentuje Ole Hansen, dyrektor ds. strategii surowców w Saxo, popyt ze strony chińskich inwestorów oraz banku centralnego pozostają dwoma kluczowymi czynnikami, które napędzają trwającą od roku hossę na rynku złota. Przełożyło się to na wzrost ceny kruszcu o blisko 28 proc. w tym roku. Chiny wyłoniły się jako dominujące źródło popytu, szczególnie za pośrednictwem lokalnych funduszy ETF opartych na fizycznym złocie, których napływy już przekroczyły całoroczne poziomy prognozowane na 2024 rok. – Przedświąteczny wzrost premii względem cen spot na rynkach międzynarodowych wskazuje na utrzymujące się silne zainteresowanie krajowe – w dużej mierze napędzane przez inwestorów detalicznych – w kontekście niepewności gospodarczej oraz obaw o długoterminową stabilność relacji USA–Chiny – zauważa Hansen. Jak dodaje, uczestnicy rynku uważnie śledzą oczekiwania dotyczące stóp procentowych kształtowane przez Fed, ponieważ mają one istotny wpływ na atrakcyjność złota. – Obecnie rynek kontraktów terminowych wycenia możliwość obniżki stóp procentowych o 75–100 punktów bazowych do końca roku, co sugeruje bardziej łagodną politykę monetarną. Niższe stopy procentowe obniżają koszt alternatywny posiadania złota (które nie generuje odsetek), co sprzyja wzrostowi jego ceny – stwierdza dyrektor z Saxo.
Złoto w korekcie, ale nie powiedziało jeszcze ostatniego słowa
Złoto, po ustanowieniu nowego historycznego szczytu, który wypadł tuż pod poziomem 3500 USD za uncję, w ostatnich dniach zeszło na niższe poziomy. W poniedziałkowe popołudnie cena złota spadała o 0,3 proc., schodząc tym samym poniżej 3300 USD. Oznacza to, że w ciągu kilku dni cena kruszcu obniżyła się o ponad 200 USD.
Nie ma spekulacyjnej bańki na złocie
Cena złota osiąga w ostatnim czasie historyczne szczyty i bije kolejne rekordy, co budzi wśród części komentatorów obawy o spekulacyjną bańkę. Czy jednak rzeczywiście mamy do czynienia z irracjonalnym wzrostem cen, jak podczas tulipomanii czy bańki internetowej?
– Królewski metal jest często traktowany jako aktywo spekulacyjne, ale porównanie do bańki – nie ma nie uzasadnienia – podkreśla Michał Tekliński, ekspert rynku złota Goldsaver.pl z Grupy Goldenmark. I wylicza: złoto posiada realną wartość wewnętrzną; pełni rolę bezpiecznej przystani; jest kluczowym składnikiem rezerw banków centralnych; jest fizycznym towarem i wreszcie podlega korektom, ale nie pęka jak bańki.
W krótkim okresie nastroje rynkowe mogą wpływać na cenę złota, powodując jej nadmierny wzrost lub spadek. Cena kruszcu opiera się jednak na fundamentach, a na przestrzeni dziesięcioleci utrzymuje swoją wartość, podczas gdy pieniądz fiducjarny, czyli papierowy, ją traci. Najlepiej obrazuje to przykład historyczny. – Na początku XX wieku Ford T kosztował równowartość około 13 uncji złota. Dziś współczesny model kosztuje 30–40 tys. dolarów, ale to w dalszym ciągu równowartość około 13 uncji kruszcu. To oznacza, że mimo upływu lat złoto utrzymuje swoją realną wartość – tłumaczy Michał Tekliński. – Jego długoterminowe zachowanie cenowe różni się od schematu pękających baniek. Nawet jeśli obecne wzrosty zakończą się głębszą korektą, złoto prawdopodobnie do nich powróci. Jego cena opiera się bowiem na solidnych fundamentach, a długofalowe prognozy nie przewidują, by kruszec miał tracić na wartości – podkreśla ekspert.